Reklama

Niedziela Sosnowiecka

Zapatrzeni w Miłosierdzie Boże

Trwający Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia kieruje naszą uwagę na szczególną miłość Boga do człowieka. Wymaga ona ufności wobec Niego i bliźnich. W kulcie Miłosierdzia Bożego wyjątkową rolę odgrywa obraz Jezusa Miłosiernego...

Niedziela sosnowiecka 10/2016, str. 6-7

[ TEMATY ]

Rok Miłosierdzia

Piotr Lorenc

Podczas inauguracji Roku Miłosierdzia w diecezji sosnowieckiej

Podczas inauguracji Roku Miłosierdzia w diecezji sosnowieckiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Obraz Jezusa Miłosiernego znajduje się niemal w każdej świątyni. W diecezji sosnowieckiej najbardziej znanym wizerunkiem jest ten, namalowany przez Zofię i Stanisława Wywiołów z Olkusza. Nawiedzał on wszystkie parafie diecezji w ramach peregrynacji, a obecnie znajduje się w kaplicy parafii pw. św. Siostry Faustyny w Będzinie. Jak zapewnił św. Faustynę Pan Jezus: „nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej”.

Osiemdziesiąt pięć lat temu miało miejsce pierwsze objawienie się Pana Jezusa Miłosiernego św. Faustynie Kowalskiej. Wizja, której wtedy doświadczyła dotyczyła namalowania obrazu Miłosierdzia Bożego, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. W „Dzienniczku” s. Faustyna zapisała: „Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie. Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja sam bronić ją będę jako swej chwały” (Dz. 47-48).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jezu, ufam Tobie!

Pierwszy obraz Miłosierdzia Bożego według tej wizji powstał w pracowni Eugeniusza Kazimirowskiego w Wilnie w 1934 r. Następnie w czasie II wojny światowej powstały kolejne wizerunki, a wśród nich najbardziej rozpowszechniony obecnie obraz autorstwa Adolfa Hyły, znajdujący się w klasztorze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. W 1954 r. zorganizowany został konkurs na obraz przedstawiający Jezusa ukazującego się Apostołom w Wieczerniku po zmartwychwstaniu i ustanawiającego sakrament pokuty. Zwyciężył obraz pędzla Ludomira Ślendzińskiego, który jednak pomimo aprobaty do kultu przez Konferencję Episkopatu Polski, nie został upowszechniony.

Reklama

Naczynie pełne miłosierdzia

Obraz Miłosierdzia Bożego jest niejako „narzędziem” lub „naczyniem”, dzięki któremu możemy czerpać ze zdrojów Miłosierdzia Bożego. Przez ten obraz zbliżamy się do Boga, a w postawie zaufania wyrażamy naszą miłość i ogarniamy nią cały świat. W „Dzienniczku” zapisane są słowa: „Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie” (Dz. 327).

„Przez obraz ten udzielać będę wiele łask, a przez to niech ma przystęp wszelka dusza do niego” (Dz. 570).

Świadectwa

– Miałam ogromne problemy finansowe, o których bałam się powiedzieć mężowi i rodzinie. W takim grzechu i kłamstwie tkwiłam bardzo długo, ale gdy już nie dawałam sobie sama z tym rady, prosiłam Jezusa Miłosiernego i jego Matkę o pomoc. I Jezus powoli prowadzi mnie przez tę trudną sytuację. Czuję jak oczyszcza moje życie, jak otwiera mi oczy na mój grzech, strach, ale też daje siłę do pokornego przyjmowania działań Boga, nawet gdy one nie są takie, jak ja sama bym chciała. Wiem, że Bóg jest ze mną i o nikim nie zapomina – mówi Iwona.

– Wczoraj wieczorem nie mogłam zasnąć ze zdenerwowania. Odmawiając wspólnie z moją rodziną modlitwę doświadczyłam szczególnej łaski. Mój mąż modlił się w mojej intencji przed obrazem „Jezu, ufam Tobie”. Nie mogłam brać leków uspokajających, bo staramy się z mężem o dziecko. Nagle zobaczyłam przed sobą św. Siostrę Faustynę w habicie i poczułam, że muszę się modlić przez jej wstawiennictwo. Po kilku minutach modlitwy usnęłam jak dziecko. Wszystko ucichło, ja się uspokoiłam i obudziłam dopiero rano. Chwała Panu! – opowiada Barbara.

Reklama

– Kilka lat temu zbłądziłam, moje małżeństwo prawie legło w gruzach, bo nawzajem z mężem się skrzywdziliśmy. Ja zbłądziłam w grzechu i oddaliłam się od Ciebie. Kiedy zatęskniłam za Tobą, Ty mnie nie odtrąciłeś. Wysłuchałeś moich modlitw składanych przed Twym obliczem. O dar nawrócenia, wzajemnego przebaczenie i miłość w naszym małżeństwie, a także o dar rodzicielstwa, którego nigdy nie doświadczyliśmy. To, co się stało po kilku latach, jest niepojętym darem Miłosierdzia, jakie nam dałeś. Nasze małżeństwo rozkwitło, przebaczyliśmy sobie wszystko, szanujemy się i kochamy. Dziś, po 14 latach małżeństwa, oczekujemy na nasze dziecko, Twój dar, które przyjedzie na świat w tym roku szczególnego Miłosierdzia Bożego. Nie mogę się doczekać, kiedy przywiozę moje dzieciątko przed Twoje oblicze. Jezu, ufam Tobie… Tobie powierzam moją rodzinę – przekazuje Marta.

Ojciec Święty Franciszek w orędziu skierowanym do młodych przed Światowymi Dniami Młodzieży napisał: „Jezus Miłosierny, przedstawiony w wizerunku, czczonym przez lud Boży w Jemu poświęconym sanktuarium w Krakowie, czeka na was. On wam ufa i na was liczy! Ma tak wiele do powiedzenia każdemu i każdej z was… Nie bójcie się spojrzeć Mu w oczy pełne nieskończonej miłości i pozwólcie, aby On ogarnął was swoim miłosiernym spojrzeniem gotowym przebaczyć każdy wasz grzech. Spojrzeniem, które może przemienić wasze życie i uleczyć rany waszych dusz. Spojrzeniem, które zaspokaja najgłębsze pragnienia waszych młodych serc, pragnienie miłości, pokoju, radości i prawdziwego szczęścia. Przyjdźcie do Niego i nie bójcie się! Przyjdźcie, by powiedzieć Mu z głębi waszych serc: Jezu, ufam Tobie!”. Pozwólcie, by dotknęło was Jego bezgraniczne miłosierdzie, abyście wy z kolei, poprzez uczynki, słowa i modlitwę stali się apostołami miłosierdzia w naszym świecie zranionym egoizmem, nienawiścią i rozpaczą”. Te słowa są wyjątkowym zaproszeniem dla każdego, kto młody duchem, chce iść drogą Miłosierdzia Bożego.

2016-03-03 10:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmagania o świętość

Panie Boże, proszę Cię, wspomnij na mnie i przywróć mi siły przynajmniej na ten jeden raz! Boże, niech pomszczę raz jeden na Filistynach moje oczy” (Sdz 16, 28), prosi Samson. Ta biblijna postać jest chyba znana wszystkim. To jeden z sędziów przewodzących Izraelowi w czasie bezkrólewia. Człowiek ogromnej siły, który ten przymiot swojej natury wykorzystywał do walki z Filistynami, ale też nie stronił od zachowań niegodnych modlitwy matki i wybraństwa Boga. Kiedy śledzimy jego losy na kartach Księgi Sędziów, tylko raz natrafiamy na chwilę, w której modli się do Boga. Przytoczony tekst jest ostatnim akordem jego życia. Oślepiony, zostaje wysłuchany i jeszcze raz odnosi zwycięstwo nad Filistynami. Słowa modlitwy Samsona przyszły mi na pamięć, kiedy spojrzałem na stronę internetową zgromadzenia Zmartwychwstania Pana Naszego Jezusa Chrystusa, zgromadzenia znanego jako Zmartwychwstańcy. Odwiedzającego stronę gościa wita piękny tekst: „Jesteśmy z duchowych potrzeb człowieka pozbawionego ojczyzny, domu rodzinnego, przyjaciół. Jesteśmy duchowymi synami Bogdana Jańskiego «pierwszego jawnego pokutnika Wielkiej Emigracji» oraz jej apostoła. To on dał początek naszemu Zgromadzeniu 17 lutego 1836 r. w Paryżu”.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki: chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo

2024-04-24 20:12

[ TEMATY ]

abp Stanisław Gądecki

Karol Porwich / Niedziela

„Chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo i ze szczególnym szacunkiem odnosiło się do najwyższych jego postaci, czyli do bohaterstwa, heroizmu i męczeństwa za wiarę” - mówił abp Stanisław Gądecki podczas Mszy św. w kościele pw. św. Jerzego z okazji 25. rocznicy konsekracji poznańskiej świątyni.

W Eucharystii uczestniczyli m.in. gen. w stanie spoczynku Piotr Mąka, dowódca Oddziału Prewencji Policji insp. Jarosław Echaust, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej Kinga Fechner-Wojciechowska i wicenaczelnik Paweł Mikołajczak oraz kompania honorowa Policji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję