Co kilka miesięcy w naszym kraju wybuchają wielkie afery. Co kilka miesięcy "dzielni" dziennikarze Gazety Wyborczej przeprowadzają śledztwo i przedstawiają coraz to nowych przestępców, fałszywych biznesmenów,
sprzedajnych polityków, skorumpowanych, zakłamanych, pijaków, oszustów i łapowników. - Prokuratura się nimi zajmie! - grozi telawizja i radio, ale my, zwykli, szarzy telewidzowie i radiosłuchacze nie
znamy i nigdy nie poznamy dalszego ciągu tych spraw, wyników przeprowadzanych śledztw ani sądowych wyroków. To wszystko ginie, po pewnym czasie, gdzieś w medialnej mgle i próżno oczekiwać zakończenia,
próżno nawet dopytywać się. A czasem można odnieść wrażenie, że nikt już o niczym nie pamięta lub dowiadujemy się, że wszystko uległo przedawnieniu, że nie zebrano dostatecznych dowodów, że..., bo...,
ale... nie pamiętam... nie wiem... może nie było wcale... Mgła. I wmawia się nam niepamięć, wszelkimi środkami odwraca uwagę, zachęca do oglądania głupkowatych programów agresywnie je reklamując: "MUSISZ
TO KONIECZNIE ZOBACZYĆ!" i zmusza się do uczestnictwa w jakimś przedziwnym "tańcu-połamańcu" składającym się z nieprawdopodobnych figur. "Bądźcie z nami! - pohukuje telewizja i pokazuje następne piruety,
wygibasy i podskoki. W błyskach migających świateł nie widać, kto z kim tańczy, wśród przeraźliwych, dudniących dźwięków muzyki nie słychać, kto mówi, o czym i do kogo.
I oto mam następną aferę. Są w nią zamieszani panowie M, X, R, Y, Z oraz na pewno wielu innych, bardziej lub mniej znanych, ale na pewno zajmujących znaczące stanowiska.
W czasie, gdy zamykane są kolejne zakłady pracy, gdy wielu rodaków upomina się o swoje prawo do życia, gdy waży się byt nie tylko społeczny, ale i narodowy, gdy zewsząd słychać wołanie i błaganie
o chleb - daje się nam igrzyska, sądząc, że ta, wątpliwego rodzaju, rozrywka, jaką jest śledzenie przebiegu kolejnych afer i skandali, sprawi, że zapomnimy o tym, co jest najważniejsze i co jest podstawą
naszej przyszłości.
Panem et circenes! - żądał rzymski lud od swych cesarzy, zaś Wojciech Młynarski w latach 70. ubiegłego stulecia w jednej z piosenek przekornie twierdził, że "chleba dosyć", i że "rośnie popyt na igrzyska".
A my dziś, w pierwszych latach trzeciego tysiąclecia, postawieni przez rządzących na skraju przepaści, wołamy - chcemy chleba, nie igrzysk, CHCEMY CHLEBA!
Pomóż w rozwoju naszego portalu