Prelegenci zaproszeni na Ogólnopolskie Sympozjum Katechetyczne, zorganizowane 13 stycznia br. w Wyższym Seminarium Duchownym w Częstochowie przez Wydział Katechizacji Dzieci i Młodzieży oraz Szkół Katolickich Kurii Metropolitalnej w Częstochowie, zastanawiali się nad wizerunkiem współczesnego wychowawcy.
Współczesna młodzież – wielka i zagrożona
– Wielka, bo kochana, są przecież dziećmi miłości Bożej i ludzkiej – mówi ks. Marek Dziewiecki z Uniwersytetu Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. – Imponują wiedzą, mądrością, wielu z nich to olimpijczycy. Mają podobne marzenia i ideały jak ich rówieśnicy z poprzednich pokoleń, ale znacznie trudniej jest im realizować swoje pragnienia – dodaje. – Do tego są ogromnie zagrożeni. Według ks. Dziewieckiego, przede wszystkim przez cyników, ludzi naiwnych, osoby w kryzysie i przez samych siebie. Cynicy to ci, którzy chcą zarobić na młodzieży, np. przez antykoncepcję, alkohol, narkotyki, prostytucję. Ludzie naiwni to ci, którzy nie stawiają wymagań, np. rodzice rozpieszczający dziecko czy tzw. postępowi nauczyciele. Z kolei osoby w kryzysie to np. alkoholicy i tylko przed tymi ostatnimi młodzi próbują się bronić. W pozostałych przypadkach łączy się to z przyjemnością, a tę młodzi stawiają obecnie na piedestale. Prawdziwa radość i miłość spychane są na dalszy plan. Łatwe szczęście – szczyt marzeń, kariera – za cenę własnego sumienia, miłość – raczej w wolnym związku, a z tym wiąże się antykoncepcja tak powszechnie stosowana.
Ks. inf. Ireneusz Skubiś, redaktor naczelny „Niedzieli”, zauważa tu ogromną rolę rodziny, która jest przecież spełnieniem człowieka. – Mówi się, że szczęście człowieka zależy od rodziny, od tego, w jakiej rodzinie się urodził, jak tę rodzinę przeżywa, co rodzina mu daje i co on jej ofiarowuje – podkreśla. To rodzice i dziadkowie są pierwszymi wychowawcami młodych. A to, jakie media zapraszają do swojego domu, ma ogromny wpływ na rozwój młodego człowieka. – Młodzi są zafascynowani nowoczesną sztuką medialną, która nie tylko pomaga zdobywać wiedzę, ale włącza w czynne uczestnictwo medialne – twierdzi. – Dlatego tak ważne jest korzystanie z mediów katolickich, które budują, pomagają żyć po chrześcijańsku, unikać przemocy, seksu i wszystkiego tego, co niszczy ludzi i rodzinę – przekonuje ks. Skubiś.
Ks. dr hab. Tadeusz Panuś z Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie zauważa wiele sprzeczności, gdy chodzi o podejście młodych do małżeństwa i rodziny. Powszechne jest przyzwolenie młodych na antykoncepcję, zdrady, rozwody, dla części również na aborcję, przy jednoczesnym wskazaniu na udane małżeństwo i szczęśliwą rodzinę jako najwyższą wartość.
– Często używają inteligencji po to, by oszukiwać samych siebie co do sensu ludzkiego życia i warunków osiągnięcia szczęścia – wyjaśnia ks. Dziewiecki i przytacza wypowiedź młodych: „My się kochamy, ale żyjemy w wolnym związku”. To jeden z przykładów używanych przez młodzież wyrażeń sprzecznych.
Źródłem problemów młodych – uważa podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej Stanisław Sławiński – jest chaos w sferze wartości dorosłych. – Podważone zostało przekonanie o fundamentalnym znaczeniu prawdy i uczciwości w działalności publicznej oraz w indywidualnych kontaktach miedzyludzkich. Zdaniem min. Sławińskiego, potrzebna też jest rewizja podejścia dorosłych np. do kwestii wychowania „antyautorytarnego”, które – źle rozumiane – prowadzi do naszej bezradności wychowawczej. – W rzeczywistości wychowanie polega bowiem na prowadzeniu z dzieckiem dialogu przy równoczesnym sprawowaniu wobec niego władzy wychowawczej – przekonuje. – To samo jest z posłuszeństwem, które mylone jest z uległością. W wychowaniu należy również nawiązywać do polskiej tradycji i katolickiej tożsamości, podkreślać znaczenie gościnności, wrażliwości na krzywdę, umiłowania wolności przez każdego człowieka i powszechnego prawa do tego. Te cechy, jak i czynienie dobra innym, bezinteresowna pomoc oraz służenie słabszym – naturalne odruchy młodych – trzeba rozwijać, aby pomóc im przekraczać właściwy dla ich wieku egocentryzm i egoizm.
(...)
Cały artykuł można przeczytać w „Niedzieli” nr 4/2007
Pomóż w rozwoju naszego portalu