W dzisiejszych czasach podróżowanie to nic nadzwyczajnego: wsiadasz do samolotu, pociągu, autobusu czy samochodu i jedziesz; jeśli zaś masz taką ochotę wybierasz się pieszo. Sprawa możliwości i upodobań. Jeśli kochasz podróże, czytasz książki i czasopisma podróżnicze; jeśli rozmawiasz przy stole, to na pewno, gdy usłyszysz słowa – a kiedy byłem w…– wyostrzysz słuch i będziesz słuchać, aby dowiedzieć się więcej o kolejnej podróży.
Uwielbiam słuchać i rozmawiać o podróżach, także tych tuż za próg własnego domu, dzięki którym poznaję historie i tradycje, nowe potrawy. Pamiętam emocje, z jakimi zbierałam otrzymywane od sąsiadki historyczne pocztówki i słuchałam opowieści o przeszłych czasach. Zbierałam też mapy, po których wodziłam palcami, w myślach planując podróże. Potem przyszła pora na wyjazdy rowerowe, które, jak czasami bywało, kończyły się holowaniem przez tatę na sznurku. Droga prowadziła dalej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Spotkani w drodze ludzie nadal mają dla mnie konkretne twarze i swoje historie. Na dróżkach w Kalwarii Zebrzydowskiej staruszka, stojąca przy swoim domu z soczystymi, nabrzmiałymi słońcem jabłkami. Pamiętam naszą rozmowę i jabłka jedzone w czasie dalszej drogi. Potem były gospodarstwa, pola, konie na łąkach, przepiękny widok. Na ścieżkach byli też inni pielgrzymi, z powiewającymi flagami śpiewali pieśni i maszerowali żwawym tempem. Inni, a jest to widok tutaj częsty, nieśli figurę Pana Jezusa. Wielką i ciężką figurę niosła jedna osoba, pozostali, idąc za nią, modlili się głośno. Obrazy z drogi powracają.
Na szlaku do Doliny Chochołowskiej wystarczyło zatrzymać się, by razem z grupą rodzin uczestniczyć w Mszy św. To nie było umówione spotkanie, tylko ten moment, ta chwila właśnie dla nas, kiedy tuż obok czekało zaproszenie. Stoimy na polanie i wpatrujemy się w ręce księdza uniesione ku niebu. Pozostała nadal we mnie ta chwila wspólnoty serc na zwykłej polanie. W kaplicy na Jaszczurówkach można było wyciągnąć karteczki z koszyczka „Słowo dla Ciebie”. Długo potem o tych karteczkach rozmawialiśmy w rodzinie, bo dokładnie takie same myśli św. Jana Pawła II wyciągnęliśmy razem z mężem: „Trzeba, aby każdy człowiek był w rodzinie omodlany na miarę dobra, jakie stanowi – na miarę dobra, jakim jest dla niego rodzina i on dla rodziny. Modlitwa najpełniej potwierdza to dobro, potwierdza dobro wspólne rodziny”. Droga prowadzi nas dalej.
W niedzielę po wspólnych posiłkach jest także pora na niedzielne wędrowanie. Bóg przecież przemawia do nas przez swoje stworzenie, a podziwianie natury jest drogą do Boga, który stworzył świat z miłości do człowieka i jak mówi Księga Mądrości, „bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” (Mdr 13,5). Często na wędrowanie zabieram z sobą aparat, aby zatrzymać przeżyte chwile. Pamiętam, jak pokazywałam zdjęcia ze spaceru nad Wisłą. Rozległe zielone tereny, kwitnące mlecze, biegające psy, rosnąca tuż przy drodze młoda pokrzywa, która tego dnia trafiła wprost do kapelusza i na głowę, by potem zostać zjedzona wraz z jajecznicą. Kiedy pokazywałam sąsiadom te chwile uwiecznione na zdjęciach, usłyszałam pytanie: – Gdzie są tak malownicze tereny? Są tuż przed domem.
Można chodzić szlakami, przemierzając tysiące kilometrów, ale można także przysiąść i karmić się pięknem pobliskich krajobrazów. To piękno jest na wyciągnięcie ręki, czeka na ciebie, wystarczy tylko ruszyć w drogę, i spojrzeć inaczej na swoje życie, jak na codzienne Camino, czyli drogę wiodącą do Boga.