W hospicjum Bethléem w Paray-le-Monial (Francja) 16 stycznia 2015 r. zmarł André Récipon, duchowy syn sługi Bożego Raoula Follereau. Człowiek wielkiego serca i przenikliwego umysłu. Wybrany przez Apostoła Miłosierdzia XX wieku na następcę i kontynuatora wielkiego dzieła na rzecz najbiedniejszych z biednych. Wierny syn Kościoła katolickiego, przyjaciel misji i misjonarzy. Należał do tych, których zachwycił pontyfikat papieża Jana Pawła II. Stąd darzył wielkim sentymentem Polaków, a w szczególności polskich misjonarzy. W rok po śmierci Papieża przyjechał do Zielonki na Festiwal Misyjny, żeby w ten sposób oddać hołd wielkiemu Polakowi, który od chwili śmierci uważany był za świętego. Powołanie pierwszej w Europie Centralnej Fundacji Polskiej Raoula Follereau było jednym z jego marzeń.
Reklama
Po raz pierwszy André Récipona spotkałem podczas sesji w Genewie. Dobrze pamiętam krótką rozmowę przy kawie na tarasie ogrodu w Cenacle. Wtedy właśnie usłyszałem po raz pierwszy o trędowatych i o Raoulu Follereau, o którym przez całe lata komunistycznego zniewolenia nie wolno było u nas pisać. Spotkanie było krótkie, ale tak charyzmatyczne, że trzy dni później znalazłem się w Paryżu przy rue de Dantzig, gdzie otrzymałem z rąk André Récipona misję stworzenia ruchu Follereau w Europie Centralnej. Niedługo potem spotkaliśmy się na audiencji w Sali Klementyńskiej z Ojcem Świętym Janem Pawłem II, który wyraził wielką radość z perspektywy powołania w Polsce Fundacji Raoula Follereau. Tak zaczęła się nasza współpraca i tak powstała nasza fundacja.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Z wielkim sentymentem wspominam wszystkie, pełne życzliwości spotkania w Paryżu, Viviers, Paray-le-Monial i w Lourdes. Bywałem gościem w jego rodzinnym domu na burgundzkiej prowincji w Pin, wspólnie odwiedzaliśmy na niewielkim cmentarzu grób żony i przedwcześnie zmarłej córki Chantal. Wielka osobowość André Récipona sprawiała, że pracujący na całym niemal świecie ludzie związani z ruchem Follereau byli jedną wielką rodziną.
Podczas mojej wizyty w Genewie, w styczniu br. odwiedziłem w prowadzonym przez siostry domu Bethléem ciężko chorego André. Widać było, że są to jego ostatnie dni. Poznał mnie, trzymał za rękę i próbował mi coś powiedzieć poprzez gesty, których nie umiałem odczytać. Po powrocie do kraju dowiedziałem się, że Bóg powołał swojego sługę. Okazało się, że byłem ostatnią osobą, która miała kontakt z tym wielkim człowiekiem, reprezentującym katolicką Francję.
Niech Dobry Bóg znajdzie zapłatę za wszelkie dobro, które Świętej Pamięci André Récipon zasiał w Europie, Afryce, Ameryce, Azji czy na dalekich wyspach Pacyfiku.