Reklama

Rodzina

Rodzina – miód na serce

Joanna i Waldemar Iwaszkowie, małżonkowie z kilkunastoletnim stażem, są rodzicami czworga dzieci: Agaty, Stanisława, Jakuba i Szymona. Dzieci są całym ich światem, w który inwestują przede wszystkim miłość. Jaka jest ich recepta na szczęśliwe życie?

Niedziela lubelska 37/2014, str. 6-7

[ TEMATY ]

rodzina

Archiwum rodzinne

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rodzina z czwórką dzieci to już duża rodzina. Za takimi inni oglądają się na ulicy: z podziwem albo współczuciem. Ale dla nich to zupełnie normalna sytuacja; nikt nie wyobraża sobie innego życia. Asia zapuściła korzenie w Lublinie w czasie studiów. Tu poznała Waldka i postanowiła zostać z nim na zawsze. Różniło ich doświadczenie życiowe – Waldek pochodzi z rodziny wielodzietnej, a Asia jest jedynaczką – ale połączyły miłość, wiara, wspólne zainteresowania i pragnienie życia według tych samych wartości.

Jedynaczka i beniaminek

– W dzieciństwie brakowało mi rodzeństwa. Wprawdzie wychowywałam się z czwórką rodzeństwa ciotecznego, ale bardzo zazdrościłam kuzynom, że mają „prawdziwych” braci. Marzyłam więc o tym, żeby urodzić bliźniaki, aby żadne z moich dzieci nigdy nie było samo. Wprawdzie bliźniaków nie mamy, ale niedługo po Agacie, naszym pierwszym dziecku, urodził się Staś – opowiada Joanna. Potem na świat przyszły kolejne dzieci, jeszcze dwóch synów. – Wszyscy chłopcy urodzili się wtedy, gdy budowaliśmy nasz dom. Do tej pory wspominamy, jak z tego powodu żartowali z nas budowlańcy – śmieją się małżonkowie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Inne doświadczenia ma Waldek. Urodził się jako najmłodsze, piąte z kolei dziecko. Wciąż przekomarza się z żoną, że taka liczba dzieci jest najwłaściwsza dla szczęśliwej rodziny. Ale ostateczną decyzję pozostawia Panu Bogu. – Między mną a moją najstarszą siostrą jest aż 14 lat różnicy. Starsze rodzeństwo zawsze dawało mi oparcie, motywowało do nauki. Z młodszym różnie bywało, jak to wśród dzieci. Ale do tej pory tworzymy wielką rodzinę, w której każdy może na siebie liczyć – opowiada Waldek. W takiej rodzinie wyjątkowe są święta czy różne spotkania okolicznościowe: Wigilia, niedzielny obiad u mamy, chrzciny czy imieniny wiążą się z rozłożeniem stołu na grubo ponad dwadzieścia osób.

Im większy trud, tym większa radość

Codzienne życie wieloosobowej rodziny wymaga wielkiej dyscypliny. W czasie roku szkolnego trójkę dzieci trzeba odwieźć do szkoły, a najmłodszego syna do przedszkola. Prawdziwy maraton zaczyna się po południu, kiedy trzeba je zawieźć na różne dodatkowe zajęcia. Najstarsi na niektóre chodzą sami. Agata jest odpowiedzialną harcerką, a Staszek pilnym ministrantem. Ale z każdym trzeba spędzić trochę czasu. – Przy czwórce dzieci jest wiele zamieszania; z każdym z nich staramy się porozmawiać, wysłuchać, zrozumieć – opowiada Asia. – Kiedyś, przy trzecim dziecku, zastanawiałam się, czy staczy mi sił. Ale czas tak szybko biegnie, że nie pamiętam już zmęczenia. Gdy patrzę na nie, jak rosną, jak się razem bawią, jak się o siebie troszczą, nie mam żadnych lęków ani wątpliwości – zapewnia.

Reklama

Dla Waldka, który jako głowa rodziny dba o jej materialną stronę (prowadzi własną firmę), najpiękniejsze są soboty i niedziele. Wtedy może ze swoimi bliskimi spędzić więcej czasu niż w ciągu pracowitego tygodnia. Ale mimo zmęczenia nigdy nie stroni od obowiązków rodzica, nawet jeśli musi wstać w środku nocy do głodnego malucha. – Im większy trud, tym większa radość – podkreśla. – Gdy siądziemy razem do posiłku albo gdy spędzamy czas na wspólnym oglądaniu filmów lub ulubionych przez nas grach planszowych, wiem, że dzieje się coś niesłychanego. Taki czas to miód na serce – przekonuje.

Małżonkowie, jak większość rodziców, marzą o szczęściu swoich dzieci. – Chciałabym tak je wychować, by w życiu dokonywały właściwych wyborów – mówi Joanna. – I żeby ta więź, którą z nimi budujemy, przetrwała – dodaje Waldek. – Wraz z naszymi dziećmi dorastamy i my do roli rodziców. Staramy się pomagać im we wszystkim, dużo rozmawiamy, ale okazujemy im też wiele zaufania. Mam nadzieję, że ten wysiłek wkładany w budowanie naszych relacji zaowocuje stałą bliskością, niezależnie od ich wieku – mówi z nadzieją Joanna.

Reklama

Zawsze blisko siebie

Chociaż małżonkowie nie mają dla siebie zbyt wiele czasu, jak zgodnie podkreślają, są w ciągłym kontakcie. Do kina nie chodzą, bo można zobaczyć dobry film w domu. Klubowe i restauracyjne klimaty wypełnione papierosowym dymem i zapachem piwa też im nie odpowiadają. Pizzę zamawiają do domu. Ale mają wspólną pasję: uwielbiają jeździć samochodem.

– Każdego dnia ze sobą rozmawiamy, zazwyczaj wieczorem obgadujemy to, co się działo w ciągu dnia. Ale najfajniejszy czas jest w samochodzie, gdy jedziemy gdzieś daleko. Gdy jesteśmy sami lub gdy dzieci zasną, mamy mnóstwo czasu dla siebie; ograniczona powierzchnia sprawia, że żadne pytanie nie może zostać bez odpowiedzi, a każdą rozmowę trzeba skończyć – mówi ze śmiechem Joanna. Waldek dodaje, że paradoksalnie wręcz więcej czasu dla siebie mają przez to, że należą do wspólnoty Chemin Neuf. Wspólnota, w której zaangażowanie kosztuje przecież wiele czasu, odpłaca się z nawiązką. – Czerpiemy z bogactwa doświadczeń innych małżeństw, mamy czas na wspólną modlitwę i rekolekcje – zapewniają małżonkowie. Szczególnie cenna jest modlitwa spontaniczna, w czasie której wypowiadanych jest wiele myśli i pragnień, które pozwalają na poznanie doświadczeń i przeżyć wszystkich członków rodziny.

Największe szczęście

Obrazki z codziennego życia są dowodem na to, że największym szczęściem jest rodzina. – Cieszymy się z każdej chwili spędzonej razem z dziećmi, ze wspólnych wakacji, z rowerowych wycieczek do lasu, z czasu spędzonego w ogrodzie lub przy stole pingpongowym, ze spacerów po Starówce, ze spotkań z rodziną i znajomymi – wyliczają małżonkowie. W domu Iwaszków możliwości i atrakcji nie brakuje: na półkach piętrzą się stosy gier i książek, pod ścianą stoi pianino, a w ogrodzie trampolina. – Pan Bóg błogosławi nam także przez to, że dzięki pracy we własnej firmie możemy utrzymać naszą rodzinę. Poza tym praca daje mi wiele satysfakcji, bo wiem, że robię coś nie tylko dla zysku, ale i dla dobra innych ludzi – mówi Waldek. – To Bóg tak działa, ja tylko ledwo przykładam do tego rękę – dodaje z pokorą. – Mimo, że stać nas na dostatnie życie, nie szastamy pieniędzmi, np. nie kupujemy dzieciom najnowszych gadżetów ze skąpstwa, tylko z rozsądku. Uczymy ich, że więcej radości daje czas spędzony z bliskimi przy wspólnym układaniu puzzli niż sam na sam z najnowszą komórką – uzupełnia Joanna.

2014-09-10 15:58

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Brońmy Rodziny - petycja w związku z obraźliwymi słowami radnej Diduszko-Zyglewskiej wobec rodzin

Centrum Życia i Rodziny wzywa Komisję Etyki Rady m. st. Warszawy do wyciągnięcia konsekwencji za naruszającą godność rodzin wypowiedź radnej Agaty Diduszko-Zyglewskiej. Petycję w tej sprawie można podpisać na stronie Zobacz

W trakcie sesji Rady m. st. Warszawy 28 marca radna Koalicji Obywatelskiej Agata Diduszko-Zyglewska zwróciła się do obecnych słowami:

CZYTAJ DALEJ

Życie jest najważniejsze [Felieton]

2024-04-15 14:00

Karol Porwich/Niedziela

Temat życia i śmierci od zawsze budzi dużo emocji. I nie chodzi tylko o moment odejścia z tego świata. Każdego dnia toczy się walka o ludzkie życie, to najbardziej niewinne, a coraz bardziej rozochocona lewicowa machina próbuje udawać, że to wszystko dla dobra Polek.

Bardzo często, kiedy pojawia się temat aborcji, mam przed oczami panią w podeszłym wieku, która zapłakana chodziła po ulicach wrocławskiego Ostrowa Tumskiego. Byłem wtedy diakonem, a ona zapytała się, czy w katedrze może się wyspowiadać z zabicia swojej dwójki dzieci. I zaczęła opowiadać, że gdy w latach 60-tych dokonywała aborcji mówiono jej, że to nic takiego. “Wiedzy nie mieliśmy wtedy żadnej. Mówili, że to dla mojego dobra. A dziś po latach, gdy widzę, jaka to straszna rzecz, cały czas to do mnie wraca. Zabiłam swoje dzieci”.

CZYTAJ DALEJ

O synodzie w Sali Sesyjnej Dworca PKP

2024-04-16 09:53

Materiały organizatorów

W ramach Wieczorów Polskich odbędzie się 184. spotkanie, w programie którego będzie Synod Archidiecezji Wrocławskiej.

Spotkanie zorganizowało Duszpasterstwo Kolejarzy. Z prelekcją wystąpi Adriana Kwiatkowska, sekretarz synodu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję