W wodach Jordanu staje przy Jezusie wielki poprzednik - Jan Chrzciciel. Jego zadanie nie jest łatwe ani przyjemne. Ciężko jest udzielać Jezusowi chrztu pokuty. Ale zadanie Chrystusa - dać się ochrzcić - jest o wiele trudniejsze. Ten, który jest nieporównywalnie większy od nas, solidaryzuje się z nami i daje nam przykład, jak my mamy stawać się mniejszymi. Jeżeli mamy dość odwagi do napominania innych i do przyjmowania napomnień wyrażonych w słowach czy w inny sposób, wówczas przy każdym naszym spotkaniu we wspólnocie Kościoła musimy powtarzać sceny znad Jordanu. W ten sposób także i my spełnimy wszystko, co jest sprawiedliwe.
Chrzest Janowy i ten, którym nas ochrzczono w imię Trójcy Świętej, jest zawsze ukorzeniem się przed Bogiem, ochoczym i radosnym podporządkowaniem się Jego woli. Jeśli Bóg widzi taką postawę, otwiera nam niebo, tak jak ojciec otwiera drzwi swojego domu i swoje ramiona na powitanie dziecka, które się oddaliło od niego. Aby miało odwagę przyjść, posyła mu naprzeciw swoją Miłość, swoje Odpuszczenie i swój Pokój w obrazie gołębicy, która już od czasów potopu jest znakiem pojednania. Współcześnie zaś mówi tak, by i inni mogli to usłyszeć: Ty jesteś moim ukochanym dzieckiem, które miłuję. To wszystko, co działo się przy chrzcie Jezusa, powtórzyło się przy naszym chrzcie.
"Ten jest Syn mój umiłowany". Tak zabrzmiało z nieba nad Tym, który nie potrzebował pokuty, ale ją czynił. I tak rozbrzmiewa nad każdym, kto zdecydował się wyznać swój grzech i naprawić go. Pokutujący człowiek jest w pewnym sensie słabością Boga.
Modlitwa: Panie Jezu, Ty dla naszego dobra nie wahałeś zaliczyć się nad Jordanem między grzeszników. Daj nam, prosimy, odwagę znalezienia się choćby między tymi ostatnimi, jeśli przez to posłużymy zbawieniu naszych braci.
Rozważanie pochodzi z książki Różaniec skarb odkryty, która ukazała się nakładem Toruńskiego Wydawnictwa Diecezjalnego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu