Reklama

Duchowość

Dlaczego obchodzimy rocznice śmierci świętych i błogosławionych?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kościół na całym świecie za kilka dni będzie przeżywać rocznicę śmierci bł. Jana Pawła II. Odbędą się z tej okazji różne nabożeństwa, adoracje, nierzadko połączone z refleksją nad życiem i słowami Papieża Polaka. Ktoś spoza Kościoła, stojący obok, uznałby może to za coś bardzo dziwnego, żeby nie powiedzieć nienormalnego. Dlaczego wspomina się czyjąś śmierć? Przecież śmierć jest wydarzeniem, które chcemy jak najdalej od siebie oddalić, przecież zwykły człowiek stara się unikać nawet samego myślenia o śmierci. Śmierć to przecież bardzo smutny moment – opuszczenie bliskich, koniec życia, pozostawienie wszystkiego, co przez całe życie się gromadziło. Jest to ponadto czas bardzo trudny dla bliskich, rodziny i przyjaciół, którym towarzyszy smutek z powodu rozstania, tęsknota, żałoba. Jaki jest więc sens wspominania czyjejś śmierci? Czy w życiu świętych nie było bardziej radosnych chwil, które moglibyśmy przywoływać, a nie samą śmierć? Dlaczego przykładowo nie wspominamy bardziej radosnego wydarzenia, jakim były np. narodziny Jana Pawła II, gdy przyszedł na świat, a nie kiedy się z nim rozstał?

Jedynymi osobami, których narodziny wspomina Kościół, są Jezus Chrystus, Maryja i Jan Chrzciciel. Dzień ich narodzin jest celebrowany w liturgii, aby podkreślić wyjątkowość tych osób, gdyż z ich przyjściem na świat wiąże się początek nowego etapu w historii zbawienia. Poza tym nie wspomina się dnia narodzin innych osób, nawet największych świętych. Dlaczego? Mówiąc kolokwialnie, można odpowiedzieć, że czyjeś narodziny to żadna zasługa. Każdy przecież kiedyś się urodził. Natomiast dzień śmierci stanowi zwieńczenie całego życia i przejście do nowego wymiaru bytowania. Dlatego też od pierwszych wieków Kościoła przywiązywano wielką wagę do pochówku zmarłego w opinii świętości i do kultu, jakim otaczano jego grób. Pierwszy męczennik, św. Szczepan, jak czytamy w Dziejach Apostolskich, został pochowany przez „ludzi pobożnych” (tak określano wówczas chrześcijan). Już sama ta wzmianka daje dużo do myślenia, gdyż takie zjawisko było czymś niespotykanym. Pochowanie zmarłego leżało bowiem w gestii rodziny lub też najbliższych osób, a nie wspólnoty religijnej, do której ktoś należał. Podobnie gmina chrześcijańska sprawiła pogrzeb św. Polikarpowi (zm. 155 r.) i obchodziła uroczyście rocznicę śmierci tego męczennika przy jego grobie. Z czasem obchodzenie rocznic śmierci stało się jednym z najważniejszych elementów kultu świętego. Dzień śmierci określano (paradoksalnie) jako „dies natalis”, czyli dosłownie dzień narodzin (oczywiście chodziło o narodziny dla Nieba). Na początku III wieku św. Cyprian, biskup, na temat kultu świętych pisał w jednym ze swoich listów: „Dzień ich śmierci zapisujcie, abyśmy mogli czynić wspomnienie o nich podczas odprawiania nabożeństwa ku ich czci”. W innym zaś liście pisał: „Zawsze składamy ofiary za nich, gdy odprawiamy pamiątkę męki (chodziło o męczenników) i rocznicę śmierci obchodzimy”. Początkowo wspominano rocznice śmierci głównie męczenników. Edykt mediolański w 313 r. wprowadził wolność religijną, a wyznawanie wiary chrześcijańskiej przestało być przestępstwem, w związku z czym zakończył się okres prześladowań chrześcijan i masowych męczeńskich śmierci. Wielcy pisarze chrześcijańscy (np. św. Hieronim czy św. Augustyn) zaczęli wyróżniać dwa rodzaje męczeństwa: męczeństwo krwi oraz męczeństwo życia. To drugie polegało na doskonałym wypełnianiu Ewangelii w życiu, praktyce cnót oraz życiu w umartwieniu. Co ciekawsze, nie było wówczas żadnych procesów kanonizacyjnych. Kanonizacji dokonywał sam lud po śmierci męczennika lub wyznawcy. Niejako potwierdzeniem tej decyzji był kult, jakim otaczano zmarłego, zwłaszcza uroczyste obchodzenie rocznic jego śmierci jako momentu przejścia do nowego życia z Bogiem. Warto również zaznaczyć, że również i dziś, kiedy procesy beatyfikacyjne i kanonizacyjne są długotrwałe i skomplikowane, jednym z warunków, aby w ogóle taki proces rozpocząć, jest spontaniczne otaczanie przez wiernych kultem zmarłego w opinii świętości, co wyraża się m.in. poprzez pielgrzymki do grobu sługi Bożego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jan Paweł II cieszył się wielką czcią wiernych już za życia, a po śmierci ta cześć niepomiernie wzrosła. Wszyscy obserwowaliśmy tysiące pielgrzymów chcących po raz ostatni zobaczyć ziemskie szczątki Jana Pawła II. Mimo że na wieść o jego odejściu wszystkim nam towarzyszył głęboki smutek, to mieszał się on z radością, płynącą z wiary w to, że Papież stoi już twarzą w twarz z Bogiem. Pomimo że liturgiczne wspomnienie bł. Jana Pawła II wypada 22 października, to w wielu krajach wspomina się także dzień jego śmierci, na wzór pierwszych chrześcijan. A był to dzień niezwykły. Oto jak wspomina go w książce „Miejsce dla każdego” abp Mieczysław Mokrzycki, bezpośredni świadek tych wydarzeń: „Ok. godz. 14 Ojciec Święty zaczął tracić świadomość. Potem, co jakiś czas, jeszcze do nas wraca i uśmiecha się wtedy lekko. Mniej więcej o 16 żegnamy się z nim. Każdy po kolei podchodzi, całuje jego dłoń i mówi, co chce Ojcu Świętemu na koniec powiedzieć. Pobłogosławił mnie. Jego twarz promieniała. Widziałem, że towarzyszymy w ostatniej drodze świętemu człowiekowi. Mówiłem to już kiedyś, powtórzę i teraz: Jan Paweł II był piękny, kiedy umierał. Jego twarz była piękna. Tak umierają tylko święci. Zanim o godz. 19 zapadł w śpiączkę, wypowiedział ostatnie słowa, które brzmiały: Pozwólcie mi odejść do Pana. Zapaliliśmy wtedy gromnicę i postawiliśmy w oknie sypialni. O 20 odprawiliśmy Mszę świętą w wigilię Niedzieli Miłosierdzia Bożego. Stanisław podał Ojcu Świętemu kilka kropli krwi Chrystusa jako Wiatyk. Po Mszy siostry odmówiły Różaniec. Płakały. Jest dwudziesta pierwsza trzydzieści siedem. Monitor pokazuje, że serce Jana Pawła II przestało bić. Doktor Buzzonetti nachyla się nad Ojcem Świętym, a potem mówi nam: Powrócił do domu Ojca. Stanisław intonuje «Te Deum». Dziękczynienie zamiast rozpaczy. Najpierw nie mogłem tego pojąć. Pękało mi serce. Ale szybko zrozumiałem. To była piękna chwila. Pożegnanie pięknego, świętego życia”.

Piękna śmierć. A dlaczego piękna? Bo piękne było całe życie. Człowiek, który przeżywa je z Bogiem, w dniu swej śmierci jest spokojny. Dzień ostatni jest bowiem sędzią wszystkich dni. Dlatego właśnie w naszych sercach tak zakorzeniony jest 2 kwietnia 2005 r. Bo pomimo towarzyszącego nam smutku był to dzień piękny. Tak jak w przypadku wspomnianych rocznic śmierci świętych w starożytności, tak i tu był to „dies natalis”, dzień narodzin dla Nieba Jana Pawła II. Jakie stąd płynie dla nas pouczenie? Krótkie, ale jakże ważne: żyjmy tak, aby również dzień naszej śmierci był dniem narodzin dla Nieba.

2014-03-26 12:37

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież pozdrowił Węgrów z okazji uroczystości św. Stefana

[ TEMATY ]

papież

święty

Węgry

Neilhooting / Foter.com / CC BY

Z okazji obchodzonych dzisiaj uroczystości głównego patrona Węgier, św. Stefana papież Franciszek przesłał pozdrowienia rządowi i wszystkim mieszkańcom kraju. "Proszę Boga, by węgierski naród bez reszty odnajdywał swoje ludzkie i duchowe dziedzictwo koniecznych moralnych skarbów, aby budować pokojową i braterską przyszłość" - napisał Franciszek w liście skierowanym na ręce prezydenta Węgier Jánosa Ádera. Węgry obchodzą 20. sierpnia święto św. Stefana, pierwszego króla i świętego kraju.

Z okazji święta głównego patrona we wtorek wieczorem przed katedrą św. Stefana w Budapeszcie zostanie odprawiona Msza św. pod przewodnictwem prymasa Węgier kard. Petera Erdö. Po Mszy ulicami Budapesztu tradycyjnie przejdzie uroczysta procesja z relikwiami św. Stefana, w której uczestniczy wiele bractw i organizacji katolickich z terenu Węgier i sąsiednich krajów, wśród nich przedstawiciele polskiej parafii w Budapeszcie.
Św. Stefan był synem księcia węgierskiego Gejzy i Adelajdy - córki księcia polskiego Mieszka I. Urodził się w ówczesnej stolicy Węgier, Ostrzychomiu (Esztergom) około 969 roku. Według legendy chrztu udzielił mu św. Wojciech, biskup czeskiej Pragi, czczony jako patron Polski. Na pewno biskup Wojciech udzielił młodemu księciu sakramentu bierzmowania. Po śmierci ojca w 997 roku i pokonaniu wielmożów Stefan objął rządy. Rządził państwem węgierskim ponad 40 lat. Stworzył organizację kościelną i gorliwie szerzył chrześcijaństwo. W nagrodę otrzymał od papieża Sylwestra II koronę królewską jako pierwszy król Węgier, zaszczytny tytuł "króla apostolskiego", oraz przywilej obsadzania stolic biskupich w kraju. Zakładał opactwa i ośrodki duszpasterskie, sprowadził na Węgry kapłanów i zakonników. Wyróżniał się nabożeństwem do Matki Bożej, którą zwykł nazywać "Wielką Panią Węgrów". Zmarł w Ostrzychomiu w dniu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny czyli 15 sierpnia 1038 roku. Pochowany został w katedrze w Szekesfehervar, której był fundatorem.
Św. Grzegorz VII w 1083 roku zezwolił na uroczyste "podniesienie" relikwii św. Stefana, co równało się wówczas kanonizacji. Św. Stefan jest patronem Serbii i Węgier oraz tkaczy. W ikonografii przedstawiany jest w stroju królewskim, w koronie. Jego atrybutami są: chorągiew z NMP, glob, a na nim krzyż - symbol misyjnej działalności. W dłoni trzyma makietę kościoła.

CZYTAJ DALEJ

Ponad 50 tysięcy widzów w polskich kinach na pokazach 4. sezonu "The Chosen"

2024-03-28 11:39

[ TEMATY ]

„The Chosen”

Materiały promocyjne/thechosen.pl

Serial o Jezusie z kolejnym sukcesem. W polskich kinach 4. sezon zebrał ponad 50 000 widzów, a licznik wciąż rośnie. Kolejne odcinki serialu, co stało się całkowitym fenomenem w branży filmowej, wciąż wyświetlane są w kinach.

Poza repertuarowym wyświetlaniem w kinach, również społeczność ambasadorów serialu organizuje w całej Polsce pokazy grupowe, które nierzadko mają sale zajęte do ostatnich miejsc. W wielu miejscowościach można wybrać się na taki pokaz czy to do kina sieciowego, lokalnego czy domu kultury. Kina widząc ogromne zainteresowanie same wstawiają do repertuaru kolejne odcinki lub powtarzają wyświetlanie od 1 odcinka. Już pojawiają się pierwsze całodzienne maratony z 4. sezonem.

CZYTAJ DALEJ

Zatęsknij za Eucharystią

2024-03-28 23:37

Marzena Cyfert

Mszy Wieczerzy Pańskiej przewodniczył bp Maciej Małyga

Mszy Wieczerzy Pańskiej przewodniczył bp Maciej Małyga

Tęsknimy za różnymi rzeczami (…) Czy kiedyś jednak tęskniłem za przyjęciem Komunii świętej? To jest chleb pielgrzymów przez świat do królestwa nie z tego świata – mówił bp Maciej Małyga w katedrze wrocławskiej.

Ksiądz biskup przewodniczył Mszy Wieczerzy Pańskiej. Eucharystię koncelebrowali abp Józef Kupny, bp Jacek Kiciński oraz kapłani z diecezji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję