Reklama

Niedziela Małopolska

Małe Betlejem

W przeddzień Świąt Bożego Narodzenia zatrzymujemy się w krakowskim Szpitalu na Siemiradzkiego – miejscu, gdzie każdego dnia rodzi się nowe życie. O niezwykłej posłudze kapelana w szpitalu położniczym rozmawiamy z o. Andrzejem Zonko, karmelitą

Niedziela małopolska 51/2013

[ TEMATY ]

kapelan

dziecko

Bożena Sztajner / Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Konik-Korn: – Jak trafił Ojciec do szpitala położniczego?

O. Andrzej Zonko O.C.: – Moim marzeniem od początku kapłaństwa była praca z dziećmi i młodzieżą. Pracowałem z dziećmi, a jednocześnie dojeżdżałem na studia z katechetyki i psychologii na KUL-u. Miałem także kontakt z pielęgniarkami katolickimi, skupionymi wokół sł. Bożej Hanny Chrzanowskiej. W ten sposób kapłańskie powołanie powolutku kształtowało mnie do posługi kapelana w tutejszym szpitalu. Najpierw było tak, że kapelan szpitala im. L. Dietla, którym był karmelita z naszego zakonu, dochodził do szpitala na Siemiradzkiego na specjalne wezwanie. Ale kilkanaście lat temu pracująca na Siemiradzkiego dr Anna Wierzbińska-Spaczyńska, za pełnym przyzwoleniem dyrekcji, poprosiła mnie, abym w sposób regularny sprawował tu niedzielne Msze św. Na początku Eucharystię odprawiałem w byłej sali operacyjnej, potem na korytarzu. Miałem spokój i pewność, potwierdzoną przez lekarkę, że w żadnej z tych sal nie dokonano aborcji. W szpitalu na Siemiradzkiego nie przepisuje się także antykoncepcji, choć nie wszystkie pacjentki się z tym zgadzają. Placówka otwarta na życie była więc dobrym miejscem na stworzenie w niej przestrzeni sakralnej. Kilka lat temu, dzięki przychylności dyrektora, dr. Antoniego Marcinka, powstała tu mała kapliczka. W tak małym szpitalu otwarto kaplicę, w której może zmieścić się 10-12 wózeczków z noworodkami, ich mamy, a także tatusiowie, babcie, dziadkowie… Czasem miejsca nie starcza i niektórzy stoją na korytarzu.

– Jakie są Ojca obserwacje wynikające z pracy w tak szczególnym miejscu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Obserwuję ogromną różnicę między dziećmi, które rodzą się teraz, a tymi sprzed kilkunastu lat. Współcześni rodzice posiadają większą wiedzę na temat rozwoju płodowego dziecka. Widać, że rozmawiają ze swoimi pociechami jeszcze przed ich narodzeniem, mówią do nich, głaszczą je przez brzuszek mamy, słuchają muzyki, wiedząc, że słyszy ją także ich dzieciątko. Dzięki temu noworodki inaczej reagują, są spokojniejsze, ciekawe świata. Fakt, że mamy nie są oddzielane od dzieci zaraz po porodzie, ale mogą je przytulić, głaskać, powoduje, że dzieci przeżywają mniejszy szok – są cały czas przy osobie, którą tak dobrze przecież znają...
Ale widzę także wiele kobiet, które przychodzą bardzo negatywnie nastawione do porodu, boją się cierpienia. Wiele złego robi Internet, w którym można znaleźć informacje wszelakiej maści. A dzieci przecież rodzą się od wieków, jest to coś bardzo naturalnego i już samo nastawienie kobiety odgrywa tu wielką rolę. Spokój pomaga w lepszym przeżyciu tego – jak by nie było – niełatwego wydarzenia. Matki dziś rozpaczliwie boją się porodu, na tym skupiają swoją uwagę, a tak naprawdę nieraz nie są przygotowane do macierzyństwa. Widzę także pewną prawidłowość – tam, gdzie brak wiary w Opatrzność Bożą, tam i poród, i macierzyństwo jest inne...

– Numer telefonu do Ojca widnieje na stronie internetowej szpitala. W jakich sprawach dzwonią młode mamy?

– Można do mnie dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Po to jestem kapelanem szpitalnym (śmiech). Matki przebywające w szpitalu dzwonią do mnie z różnymi problemami – nieraz właśnie jest to ogromny lęk przed porodem, czasem zdarza się dramat, że dziecko umiera jeszcze przed narodzeniem i chcą się poradzić, zwierzyć, nie wiedzą, co robić. Dzwonią także mamy po porodzie.
Nasza szpitalna kaplica jest również miejscem chrztów dzieci, nie tylko tych, których życie jest zagrożone. Zdarza się często, że chrzczone są tutaj dzieci rodziców, którzy nie żyją w sakramentalnych związkach. Rodzice nie chcą gorszyć mieszkańców swoich parafii, ale też nieraz zwyczajnie boją się, że ksiądz w parafii nie zechce ochrzcić ich syna czy córki. A przecież te dzieci, choć poczęły się w grzechu, nie są niczemu winne. Są tak samo kochane i piękne, niewinne. Ich rodzice nie zawsze mogą zawrzeć sakramentalne małżeństwo, ale chcą, by ich dziecko otrzymało chrzest. Oczywiście, rodzice chrzestni muszą spełnić wymagania stawiane im przez Kościół, formalności muszą być dopełnione.
Rodzice dzieci, które zmarły przed narodzeniem, proszą o odprawienie pogrzebu. Tu muszę wspomnieć o wielkiej trosce personelu naszego szpitala o rodziców, którzy znaleźli się w tak trudnej sytuacji. Zmarłe dzieciątko można zabrać ze szpitala, mama i tata mają święte prawo z godnością pożegnać i pochować tę maleńką cząstkę siebie. W końcu od poczęcia dziecko jest pełnoprawnym człowiekiem.

Reklama

– Co niedziela zaprasza Ojciec świeżo upieczone mamy do udziału w Eucharystii...

– Reakcje pacjentek są bardzo różne – od bardzo pozytywnych, kiedy mamy cieszą się, że ich maleńkie, nowonarodzone dziecko, niemalże od razu po przyjściu na świat może uczestniczyć we Mszy św., po negatywne, kiedy kobieta, widząc księdza, odwraca się do niego plecami. Dlatego, kiedy chodzę w niedzielę po oddziałach i zapraszam na Mszę św., zawsze zachęcam, ale mówię także: „kto chce”, żeby żadna z pacjentek nie czuła się do niczego przymuszona. To także daje efekty. Zdarzyło się, że młoda mama, która żyła w niesakramentalnym związku, po luźnej, żartobliwej rozmowie ze mną, zdecydowała się na spowiedź i przyjęła Komunię św. Wróciła do jedności z Chrystusem.

– Nieraz przed porodem kobietom trudno jest przyjść do spowiedzi, mogą mieć problem nawet z tym, by klęknąć w konfesjonale...

– Zawsze można do mnie zadzwonić i na spokojnie umówić się na spowiedź. To ważne, by dzieciątko rodziło się w jasności duszy, kiedy jego mama jest w stanie łaski uświęcającej. Wtedy i ono staje się duchowo złączone z Jezusem. W naszej szpitalnej kaplicy co niedziela doświadczam Bożego Narodzenia widząc przed ołtarzem matki z maleńkimi dziećmi. To takie małe Betlejem. Cud narodzin, to coś fenomenalnego. Nowonarodzone dzieci w tych małych wózeczkach uczestniczą w swoich pierwszych Mszach św.! Nawet kiedy płaczą w trakcie liturgii, są karmione, a lekarze czy pielęgniarki pomagają dostawić dzieciątko do piersi. To bardzo naturalne. Nikt się nie stresuje, że popełnia nietakt – kaplica jest przecież częścią szpitala, a to, że dziecko jest głodne i płacze, nie przeszkadza w pełni uczestniczyć w Eucharystii.

2013-12-18 09:21

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Cuda się zdarzają

Kiedy byłam w ciąży i dowiedziałam się o „wyroku” złożonym na mojej córeczce, powtarzałam sobie, że wszystko jest w rękach Boga i tylko w Jego rękach...

Zaczęło się tak: W grudniu 2012 r., w 14. tygodniu ciąży, dowiedzieliśmy się z mężem, że nasze dzieciątko umarło. Planowaliśmy tę ciążę i bardzo jej oczekiwaliśmy. Niestety, Bóg miał wobec nas zupełnie inne plany. Gdy minęły niespełna 3 miesiące, dowiedzieliśmy się, że znowu spodziewamy się maleństwa. Tym razem od samego początku bardzo dobrze się do tego przygotowałam – brałam witaminy, oszczędzałam się i bardzo na siebie uważałam. Mając za sobą przykre przeżycia, bardzo się bałam, że sytuacja może się powtórzyć.

CZYTAJ DALEJ

8 lat temu zmarł ks. Jan Kaczkowski

2024-03-27 22:11

[ TEMATY ]

Ks. Jan Kaczkowski

Piotr Drzewiecki

Ks. dr Jan Kaczkowski

 Ks. dr Jan Kaczkowski

28 marca 2016 r. w wieku 38 lat zmarł ks. Jan Kaczkowski, charyzmatyczny duszpasterz, twórca Hospicjum św. o. Pio w Pucku, autor i współautor popularnych książek. Chorował na glejaka - nowotwór ośrodka układu nerwowego. Sam będąc chory, pokazywał, jak przeżywać chorobę i cierpienie - uczył pogody, humory i dystansu.

Ks. Jan Kaczkowski urodził się 19 lipca 1977 r. w Gdyni. Był bioetykiem, organizatorem i dyrektorem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. W ciągu dwóch lat wykryto u niego dwa nowotwory – najpierw nerki, którego udało się zaleczyć, a później glejaka mózgu czwartego stopnia. Po operacjach poddawany kolejnym chemioterapiom, nadal pracował na rzecz hospicjum i służy jego pacjentom. W BoskiejTV prowadził swój vlog „Smak Życia”.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Wielki Czwartek we Wschowie z biskupem Tadeuszem

2024-03-28 22:04

[ TEMATY ]

Zielona Góra

fara Wschowa

Krystyna Pruchniewska

Wschowa

Wschowa

Liturgii Wieczerzy Pańskiej w kościele pw. św. Stanisława we Wschowie przewodniczył biskup diecezjalny Tadeusz Lityński.

Zapraszamy do obejrzenia fotogalerii p. Krystyny Pruchniewskiej:

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję