Reklama

Wiara

Rozważania na XXXIII niedzielę zwykłą

Panie, ucz mnie, bym mówił mądrze i był odpowiedzialny za to, co mówię!

Na pozór wydaje się nam, że słowo posiada mniejszą wartość niż konkretna rzecz, towar, dobro materialne. Lecz tak nie jest. Rzeczy przemijają, lecz nie słowa, one trwają. Ileż wielkich budowli rozsypało się, rozpadały się monarchie i zmieniały się granice państw, a słowa wieszczów trwają, nie przemijają. Tym bardziej odnosi się to do słów Jezusa. Jego słowo stwarza nowe rzeczywistości, przywraca do życia, leczy ślepych, podnosi upadłych, rodzi nadzieję i wiarę.

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ewangelia (Mk 13, 24 – 32)

Jezus powiedział do swoich uczniów: «W owe dni, po wielkim ucisku, „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie” zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba”. A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wydarzenia, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec».

Drodzy!

1. Jezus kreśli scenariusz „końca świata”. Czy mamy się go bać? Wielu się boi, ale czy słusznie? Wielu jest takich, którzy nie lubią mówić ani słyszeć o końcu radości, szczęścia, przyjaźni czy miłości. Przeraża ich ewentualny „koniec przyjaźni” czy „koniec miłości”. Nie chcą słyszeć nic na temat jakiegokolwiek końca, za wyjątkiem końca choroby, cierpienia, wojny, pandemii, różnych kataklizmów itp. Przechodzą nas zatem dreszcze, kiedy mówi się o „końcu cywilizacji europejskiej”, o końcu dobrobytu, pokoju itd.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nie chcemy mówić o końcu świata, bo wiążemy go pośrednio z końcem nas samych. Czy Jezus zna nasze lęki? A jeśli je zna, czy unika mówienia o końcu? Bynajmniej! Otwarcie twierdzi, że koniec nastąpi, że wręcz musi nastąpić. Dlaczego? Bo nic, co związane jest z materią, nie może trwać wiecznie. Wszystko, na co patrzą nasze oczy, posiada swój początek i musi też mieć swój koniec.

Trzeba zatem żyć w taki sposób, aby zawsze uwzględnić w naszych planach na przyszłość określony koniec, termin wszystkiego, linię graniczną. Człowiek rozsądny musi brać pod uwagę określony „koniec”, bo inaczej, kiedy go wyklucza, kiedy z nim się nie liczy, może zostać przykro zaskoczonym, kiedy nadejdzie. Nie chodzi wszak wyłącznie o koniec świata. Każdy z ludzi, w chwili przyjścia na ziemię, żyje w perspektywie indywidualnego końca. Wszak wszystko posiada swój początek i koniec. Biblijny mędrzec powie: „Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich, czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania” (Koh 3,1-6).

Reklama

2. Kiedy przyjdzie koniec? W jaki sposób nastąpi? Czy można go przewidzieć? Chrystus daje w tym kierunku pewne sugestie. Mówi, że „kiedy gałąź drzewa figowego nabiera soków i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato”. Co znaczą te słowa? Co w nich jest ważne? Wydaje się, że tym, co w nich najważniejsze, to termin obfitość, przesyt. Oznacza to, że określony koniec zaczyna się pojawiać w chwili nadmiaru, w momencie przesytu. Kiedy mam za wiele, wtedy zaczynam obumierać – duchowo, intelektualnie, fizycznie itp.

Jednym słowem, człowiek syty staje się leniwy. Kiedy sądzi, że wszystko już osiągnął, zaczyna się kurczyć. Kiedy sądzi, że nikt i nic mu już nie zagraża, traci czujność, ostrożność, rozwagę. Człowiek syty – w sensie szerokim – przestaje pragnąć. Ponieważ wydaje mu się, że wszystko posiada, już niczego nie pragnie, a jedynie zabezpieczyć to, co zgromadził. Taki człowiek przestaje odważnie patrzeć na przyszłość, boi się jej, bo niesie ona w sobie realne ryzyko możliwości utraty tego, co już osiągnął, co zdobył, co posiada.

A wiec początkiem końca jest określona miara sukcesu. Św. Paweł ostrzega więc wiernych w Koryncie i mówi: „Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł. Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10, 12-13).

Reklama

Czy zatem należy bać się bogactwa? A może byłoby lepiej, by się nie bogacić? Nie w tym rzecz, aby się nie bogacić, ale aby nie sądzić, że bogactwa (materialne), że dobrobyt itp. zapewnią mi trwałe szczęście, że będą dla mnie przepustką do trwałej radości. Kiedy człowiek nasyca swoje pragnienia, które są wyłącznie pragnieniami materialnymi, ziemskimi, wówczas – zrealizowawszy je – wpada w nudę i zaczyna się wtedy proces jego obumierania. Kiedy sądzi, że osiągnął wszystko, co ważne dla szczęścia, traci wówczas czujność, gubi energię nieodzowną do tworzenia, przemiany. Kiedy uważa, że nic nie zagraża jego miłości, trwałości jego związku, jego pozycji w pracy czy w społeczeństwie, staje się nieostrożny, a wówczas łatwo o upadek.

Trzeba zabiegać o bogactwa inne, czyli duchowe, intelektualne, bogactwa przyjaźni i miłości. Takie bogactwa nigdy nie mają końca, one ciągle się rozwijają. Przyjaźń, miłość przekracza granice śmierci. Przykładem tego są osoby, które umarły i wracają do nas, jako błogosławieni lub święci. Wracają, bo zostawili po sobie silne więzy przyjaźni.

3. Uwzględnić trzeba jeszcze jedną wypowiedź Jezusa. Mówi On, że „niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą”. Jezus nie rzuca słów na wiatr. Jego słowa nie przemijają. Można ich nie słuchać, można je lekceważyć, nie dawać im znaczenia, ale i tak się realizuje to, co zapowiadają.

Na pozór wydaje się nam, że słowo posiada mniejszą wartość niż konkretna rzecz, towar, dobro materialne. Lecz tak nie jest. Rzeczy przemijają, lecz nie słowa, one trwają. Ileż wielkich budowli rozsypało się, rozpadały się monarchie i zmieniały się granice państw, a słowa wieszczów trwają, nie przemijają. Tym bardziej odnosi się to do słów Jezusa. Jego słowo stwarza nowe rzeczywistości, przywraca do życia, leczy ślepych, podnosi upadłych, rodzi nadzieję i wiarę.

Reklama

Jezus apeluje, by także moje słowa były pełne wartości, bym był odpowiedzialny za to, co mówię. Przypominamy sobie słowa, które mówiliśmy o innych lub inni o nas nawet po latach. Idąc przez życie człowiek zabiera ze sobą słowa. Nie musi ich ładować do walizki, bo ma je w sobie, w swoim sercu, głowie… One idą z nim i za nim przez życie. Słowa, które mówi, wystawiają mi ocenę, malują moją postać, odsłaniają zakamarki mojej duszy, dają świadectwo o mojej mądrości lub demaskują głupotę.

Perspektywa końca, o której mówi Jezus, rodzi poczucie odpowiedzialności za to, kim się jest i co się robi. Odpowiedzialność, z kolei, apeluje o bycie rozważnym w słowach i czynach, każe być mądrym w gromadzeniu tego, co rzeczywiście ważne, co jedynie się liczy w życiu teraźniejszym i przyszłym.

Życie wieczne nie jest wyłącznie końcem czegoś, ale także obietnicą czegoś nowego, czegoś dotąd jeszcze nieznanego. Nasza wiara mówi, że śmierć jest obietnicą nieba. Niebo zaś jest obietnicą początku szczęścia dla tych, którzy, mimo trudności, starają się żyć na ziemi według Bożych przykazań. Z kolei dla tych, którzy przykazania odrzucają, perspektywa końca i sądu jest z kolei przestrogą, apelem o nawrócenie i poprawę.

Panie, ucz mnie, bym mówił mądrze i był odpowiedzialny za to, co mówię!

Więcej książek, artykułów, tekstów oraz nagrania audio homilii znajdziesz na stronie internetowej ojca prof. Zdzisława Kijasa: zkijas.com

Redakcja tekstu: dr Monika Gajdecka-Majka

Homilie pochodzą z książki "U źródła Życia. Rozważania na niedziele czasu Adwentu, Bożego Narodzenia, Wielkiego Postu i Wielkanocy, Rok A,B,C", wydanej przez wydawnictwo Homo Dei.

2024-11-14 13:56

Oceń: +51 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę: Agenci UB zdradzili tajemnicę

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

Wyobraź sobie, że odziedziczyłeś w spadku dziwny dar – kolekcję znaczków, która jak się okazuje jest warta majątek. Jest tylko jeden haczyk – żeby nadać jej pełną wartość, brakuje jednego znaczka. I teraz masz wybór: możesz zdobyć ten znaczek, ale ceną będzie coś niezwykle cennego – Twoja nerka. Co robisz?

W tym odcinku opowiadam o podobnych sytuacjach, które mogą nas spotkać w życiu – kiedy dążymy do czegoś, co wydaje się być naszym szczęściem, naszą wielką wygraną, ale ostatecznie ściąga nas w dół. Historia braci z "Dekalogu", którzy poświęcają wszystko dla iluzorycznej wartości, jest tylko jednym z przykładów, jakie poruszam.
CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio ze wschodu. Św. Leopold Mandić

[ TEMATY ]

święci

en.wikipedia.org

Leopold Mandić

Leopold Mandić

W jednej epoce żyło dwóch spowiedników, a obaj należeli do tego samego zakonu – byli kapucynami. Klasztory, w których mieszkali, znajdowały się w tym samym kraju. Jeden zakonnik był ostry jak skalpel przecinający wrzody, drugi – łagodny jak balsam wylewany na rany. Ten ostatni odprawiał ciężkie pokuty za swych penitentów i skarżył się, że nie jest tak miłosierny, jak powinien być uczeń Jezusa.

Gdy pierwszy umiał odprawić od konfesjonału i odmówić rozgrzeszenia, a nawet krzyczeć na penitentów, drugi był zdolny tylko do jednego – do okazywania miłosierdzia. Jednym z nich jest Ojciec Pio, drugim – Leopold Mandić. Obaj mieli ten sam charyzmat rozpoznawania dusz, to samo powołanie do wprowadzania ludzi na ścieżkę nawrócenia, ale ich metody były zupełnie inne. Jakby Jezus, w imieniu którego obaj udzielali rozgrzeszenia, był różny. Zbawiciel bez cienia litości traktował faryzeuszów i potrafił biczem uczynionym ze sznurów bić handlarzy rozstawiających stragany w świątyni jerozolimskiej. Jednocześnie bezwarunkowo przebaczył celnikowi Mateuszowi, zapomniał też grzechy Marii Magdalenie, wprowadził do nieba łotra, który razem z Nim konał w męczarniach na krzyżu. Dwie Jezusowe drogi. Bywało, że pierwszą szedł znany nam Francesco Forgione z San Giovanni Rotondo. Drugi – Leopold Mandić z Padwy – nigdy nie postawił na niej swej stopy.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: 13 maja Msza św. w rocznicę zamachu na św. Jana Pawła II

2025-05-12 15:41

Vatican Media

W 44. rocznicę zamachu na św. Jana Pawła II - 13 maja o godz. 18.00 - sprawowana będzie Msza święta w Bazylice Watykańskiej przy ołtarzu katedry św. Piotra. Wstęp wolny dla wszystkich - poinformował kard. Stanisław Dziwisz, były sekretarz Papieża Polaka.

Rok po zamachu 13 maja 1982 roku św. Jan Paweł II udał się do Fatimy, aby podziękować na ocalone życie. Pielgrzymom zebranym w Fatimie wyznał: „Pragnę powiedzieć wam w zaufaniu: ...kiedy przed rokiem, na Placu św. Piotra miał miejsce zamach, gdy odzyskałem świadomość, myśli moje pobiegły natychmiast do tego Sanktuarium, ażeby w Sercu Matki Niebieskiej złożyć podziękowanie... We wszystkim, co się wydarzyło, zobaczyłem - i stale będę to powtarzał - szczególną matczyną opiekę Maryi”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję