Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Lucia Retman na spotkaniu z mieszkańcami Lubaczowa

Zofia Pomorska uratowała jej życie

Niedziela zamojsko-lubaczowska 7/2013, str. 4-5

[ TEMATY ]

historia

Adam Łazar

Były kwiaty dla niezwykłego Gościa od burmistrz Lubaczowa Marii Magoń i młodzieży

Były kwiaty dla niezwykłego Gościa od burmistrz Lubaczowa Marii Magoń i młodzieży

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zgromadzenie Ogólne ONZ 1 listopada 2005 r. ustanowiło dzień 27 stycznia Międzynarodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Holocaustu. Data nieprzypadkowa, gdyż 27 stycznia 1945 r. został wyzwolony obóz zagłady Auschwitz-Birkenau. Na tegoroczne obchody tego dnia przyjechała z Hajfy, z Izraela Lucia Retman, której życie uratowała Zofia Pomorska z Lubaczowa. Ocalona z Holocaustu spotkała się 29 stycznia br. w Miejskiej Bibliotece Publicznej z mieszkańcami z Lubaczowa, by opowiedzieć im swoje losy i oddać hołd bohaterce tamtych ciężkich czasów - Zofii Pomorskiej. Przybyła na to spotkanie z wnukami Zofii i Mikołaja Pomorskich - Krzysztofem i Wiesławem, których traktuje jak rodzinę.

Dyrektor biblioteki Katarzyna Pelc-Antonik powiedziała m.in.: - Przed wojną w Lubaczowie mieszkało 2 tys. Żydów. Niemcy, po wkroczeniu do Lubaczowa 12 września 1939 r. spalili synagogę. W 1942 r. na wschód od Rynku stworzyli getto, w którym znalazło się ok. 6 tys. Żydów z Lubaczowa i okolic. Ok. 2,5 tys. przewieziono do obozu zagłady w Bełżcu. Wiele osób rozstrzelano na miejscu, w egzekucji na cmentarzu w Lubaczowie i w styczniu 1943 r. na polu plebańskim między Mokrzycą a Dachnowem. Jedyną pamiątką jest w naszym mieście cmentarz żydowski. Obchodzimy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. W dniu tym wspominamy nie tylko Żydów, ale i Polaków, którzy zginęli, ratując im życie. W dniu dzisiejszym w bibliotece gościmy osobę niezwykłą, Lucię Retman, która przyjechała do nas z Izraela, a dla której Lubaczów jest bliski sercu. Dlaczego? Opowie sama.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Lucia Retman, patrząc na tak licznie przybyłych na spotkanie z nią lubaczowian, powiedziała: - To, co widzę, jest wręcz niewiarygodne. Lubaczów uratował mi życie. Piękną polszczyzną rozpoczęła niezwykłą opowieść: - Urodziłam się w Dynowie. Matka zmarła, kiedy byłam malutka, Na wychowanie wzięła mnie ciocia z wujkiem do Leżajska. Bardzo mnie kochali. Byłam szczęśliwą dziewczynką. Uczyłam się w szkole w Leżajsku. Ale przyszedł 1 wrzesień 1939 r. i wybuchła wojna. Wszystko się skończyło. Zaczęła się tragedia. Z Leżajska zostaliśmy wygnani. Rodzina znalazła się we Lwowie pod opieką wujostwa Weidenbaumów.

Reklama

Szwagier Luci załatwił jej pracę w folwarku niedaleko Żółkwi. Pracowała w polu przy uprawie buraków cukrowych. Kiedy Niemcy napadli na Związek Radziecki, zaczęła się tragedia Żydów. Ze Lwowa zajętego przez Niemców trzeba było uciekać. - Jedna pani, która mieszkała blisko torów kolejowych, powiedziała: „Dniem i nocą pociągi towarowe wożą Żydów w jedną stronę. Nikt nie wie, co się z tymi ludźmi stało. Nikt stamtąd nie wraca”. Pomyślałam sobie: „Ja chcę żyć”. Tymczasem starsza siostra znalazła mieszkanie do wynajęcia u państwa Pomorskich w Lubaczowie, przy ul. Kościuszki 100. Tę wiadomość przyjęliśmy z niedowierzaniem. Poradziliśmy: „Pomorskim trzeba powiedzieć, że jesteśmy Żydami. Tak będzie uczciwie. (…) Państwo Pomorscy zdawali sobie sprawę, że pomagając Żydom narażają swoje życie, a jednak wynajęli nam mieszkanie. Niezwykły czyn, skoro całej ich rodzinie groziła za to śmierć. A mieli wtedy 13-letniego syna i drugiego, malutkiego. Z Żółkwi na piechotę przyszłam do Lubaczowa - opowiadała Lucia Retman.

Nie wie, kto wpadł na taki pomysł, by wysłać ją na przymusowe roboty do Berlina. Tam, gdzie narodził się pomysł „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” i gdzie nie było już pewnie ani jednego Żyda. Wie na pewno, że Zofia Pomorska poszła do proboszcza w Lubaczowie, ks. Sobczyńskiego, i jakoś go przekonała, żeby dał dla niej i jej siostry metrykę. - Od tej chwili nie było już Luci, była Janina Kogut. Dostałam nową tożsamość. Miriam też została na papierze chrześcijanką. To dało nam możliwość ukrycia swojego pochodzenia i szansę na przeżycie. Pani Pomorska poradziła mi, bym z tym aryjskim dokumentem pojechała do Przemyśla, do jej siostry, i zarejestrowała się w biurze pracy na wyjazd do Niemiec. Tak zrobiłam. Biuro to znajdowało się przy ul. Kazimierzowskiej. Westchnęłam głęboko i weszłam. Powiedziałam, że chcę się zgłosić do pracy w Niemczech. „Taka młoda dziewczynka?” - zdziwiono się. Zaskoczeni byli tym, że tak młoda dziewczynka ma metrykę. Odpowiedziałam: „Moich rodziców wywieziono na Syberię, a ja zostałam u krewnych. Teraz nie mogą mnie utrzymać i muszę się zgłosić do pracy”. To wszystko było Opatrznością Boską. Przyjęli mnie. Powiedzieli, że za kilka dni wyślą nas do Krakowa, do zbiorczego punktu na ul. Miodowej. W Krakowie było pełno ludzi. Byli starzy i młodzi, Polki i Ukrainki, chłopcy i dziewczęta. Bardzo się bałam, że mnie poznają, że będą mnie podejrzewać. Na zewnątrz udawałam, że czuję się dobrze, ale wewnątrz się bardzo bałam. Nie chciałam się kręcić. Usiadłam w kąciku, by mnie nikt nie widział, ale się nie udało. Podejrzewali, że jestem Żydówką. Pokazano mi getto. Byłam na to obojętna - tak udawałam na zewnątrz. Urzędnik powiedział: „Pójdziemy na gestapo”. Poszliśmy. Tam wysoki Niemiec zapytał, czy rozumiem po niemiecku? Rozumiałam dokładnie, ale odpowiedziałam, że nie rozumiem. Powiedział: „Ona nie jest Żydówką”. Bałam się, że moje oczy mówią, ale starałam się być obojętna. I tak po kilku dniach znalazłam się w Berlinie. W koncernie elektrotechnicznym AEG pracowałam niemal do końca wojny. Byłam w kontakcie z panią Pomorską korespondowałyśmy z sobą - wspominała Lucia Retman.

Reklama

Dalsze opowiadanie nie pozbawione jest dramaturgii. 20 kwietnia 1945 r. kobieta była świadkiem, jak na urodziny Hitlera palił się Berlin, a 1 maja - wkroczenia wojsk sowiecko-polskich do miasta. Za namową przyjaciółki pojechały ostatnim pociągiem z Berlina do jej ojca, który pracował w Niemczech, Z innymi ludźmi stamtąd przeszli pieszo do granicy niemiecko-polskiej, a dalej pociągiem dojechali do Łodzi. Była tam u koleżanki. Nie miała do kogo wracać. Chciała wyjechać do Izraela, jeszcze wtedy do Palestyny. Udała się do Katowic. Nie otrzymała pozwolenia na wyjazd, więc wyjechała nielegalnie. 8 miesięcy była na Cyprze. Dopiero w maju 1948 r. znalazła się w Palestynie. Tam wyszła za mąż, skończyła studia. Doczekała się 17 wnucząt. Nie zapomniała nigdy o Polsce i o Zofii Pomorskiej. Zarówno ona, jak i jej starsza siostra, próbowały kontaktować się ze swoimi wybawcami, ale było to niemożliwe, gdyż ówczesna Polska nie utrzymywała kontaktów z Izraelem. Dopiero w 2007 r. Lucia Retman wraz z siostrzenicą wybrały się do Polski. Wiedziały, że Pomorska już nie żyje, postanowiły jednak przyjechać do Lubaczowa i odszukać potomków Pomorskich. - Proszę sobie wyobrazić nasze spotkanie z wnukami Zofii i Mikołaja Pomorskich! Przecież minęło 65 lat! A oni dopiero ode mnie dowiedzieli się o szlachetnych czynach ich babci. Moja rodzina i ja do dziś czcimy jej pamięć - powiedziała pani Lucia.

Reklama

Wnuk Zofii Pomorskiej, Krzysztof, w 2009 r. w rzeszowskim Ratuszu odebrał od ambasadora „Medal Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata”, przyznany przez Instytut Yad Vashem pośmiertnie dla jego babci. Pani Lucia Retman, która mieszka w Hajfie w Izraelu, od czterech lat co roku przyjeżdża do Polski, spotyka się z młodzieżą, studentami, dorosłymi, by opowiadać o Zofii Pomorskiej z Lubaczowa, która ocaliła jej życie, życie jej siostry Miriam oraz jej szwagra Mosesa, którego ukryła w okolicach Lubaczowa. Swoje wspomnienia opisała w książce „Perły albo życie”. Na okładce tej książki jest zdjęcie Janki, czyli jej, i perły. Dlaczego? - Gdy postanowiłam, że pojadę do Niemiec, poszłam pożegnać się z ciotką. Tłumaczyłam jej: „Ja pojadę do Niemiec do pracy, chcę się ratować, chcę żyć, może mi się uda. Mam 14 lat”. Ciotka wyjęła wisiorek. „To są perły twojej matki - powiedziała. Odpowiedziałam - „Ciociu, albo perły, albo życie” - i nie wzięłam tych pereł.

Reklama

Książka ta zostanie przetłumaczona na język polski. Opowiada o Zofii Pomorskiej, jak mówi Lucia Retman, „o moim aniele, który unosi się nad ogromem zła tamtych czasów”.

- Są wśród nas ludzie zwykli i niezwykli. Pani Pomorska, narażając własne życie, uratowała życie pani Luci Retman. Dziękuję, że Pani chciała do nas przyjechać z tak daleka, by dać świadectwo jej odwagi i bohaterstwa. Po prostu - człowieczeństwa - powiedziała na zakończenie spotkania dyrektor MBP Katarzyna Pelc-Antonik.

Były także kwiaty dla niezwykłego Gościa od burmistrz Lubaczowa Marii Magoń i młodzieży.

2013-02-15 15:06

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Józef Dziuda

Niedziela łódzka 40/2015, str. 8

[ TEMATY ]

historia

więzienie

Archiwum Archidiecezjalne

W obozie koncentracyjnym w Dachau zginęło 114 księży diecezji łódzkiej. Żadna inna diecezja w Polsce nie poniosła tak dużych procentowo strat duchowieństwa. W tym roku minęła 70. rocznica wyzwolenia obozu

Józef Dziuda urodził się 14 marca 1889 r. we wsi Płyćwia leżącej na terenie parafii Lipce w archidiecezji warszawskiej. Uczył się najpierw w trzyoddziałowej szkole kolejowej w Skierniewicach, po jej ukończeniu przeszedł do sześcioklasowej Szkoły Technicznej w tym samym mieście. Następnie w 1907 r. zaczął pracować jako nauczyciel ludowy w szkole wiejskiej we Franciszkanach w powiecie skierniewickim. W tym czasie przygotowywał się do egzaminu rządowego, który złożył z pozytywnym wynikiem w 1910 r. w XXIX Gimnazjum w Warszawie. Po otrzymaniu świadectwa wstąpił do Seminarium Duchownego we Włocławku. Ukończył je w 1916 r. i 22 października otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa ordynariusza Stanisława Zdzitowieckiego.

CZYTAJ DALEJ

Droga krzyżowa wg ks. Piotra Pawlukiewicza - Stacja czterdziesta – śmierć kogoś bliskiego...

Przyjacielu, po coś przyszedł?...

To Chrystusowe pytanie skierowane do Judasza było ostatnimi słowami Zbawiciela, jakie wypowiedział przed swoim pojmaniem i uwięzieniem. Zanim rozpoczniemy Drogę Krzyżową w tym uświęconym miejscu, stańmy wobec tych słów: Przyjacielu, po coś przyszedł? Dlaczego podjąłeś trud podróży?
Krzyż jest zgorszeniem, głupstwem, porażką. Na pewno chcesz iść za zgorszeniem, głupstwem i porażką? Nosimy krzyżyki na łańcuszkach, wieszamy je w domach, szkołach, szpitalach i nierzadko potem pod tymi krzyżami przeklinamy, że coś się nam nie powiodło, że nie poszło po naszej myśli, że ktoś nas odrzucił. Mówimy o krzyżu, śpiewamy o krzyżu, a kiedy przychodzi, często jesteśmy zaskoczeni i oburzeni.

CZYTAJ DALEJ

Jerozolima: skromniejsze obchody Wielkiego Tygodnia z powodu wojny w Strefie Gazy

2024-03-29 15:23

[ TEMATY ]

Ziemia Święta

Pro Terra Sancta

Łukasz Głowacki

Krzyż na Bazylika Grobu Bożego w Jerozolimie

Krzyż na Bazylika Grobu Bożego w Jerozolimie

Pośród wojny i napięć, chrześcijanie w Jerozolimie rozpoczęli uroczystymi ceremoniami „święte trzy dni” poprzedzające Wielkanoc. W Wielki Czwartek przed południem Mszy św. Wieczerzy Pańskiej w bazylice Grobu Pańskiego przewodniczył łaciński patriarcha Jerozolimy kard. Pierbattista Pizzaballa, zgodnie z obowiązującym status quo, które reguluje czas modlitwy sześciu wyznań chrześcijańskich w sanktuarium.

Zakon Rycerski Świętego Grobu w Jerozolimie – INSTYTUT NIEDZIELA- FUNDACJA INSTYTUT MEDIÓW zachęcają do wsparcia specjalnej zbiórka dla chrześcijan z Strefie Gazy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję