Reklama

Historia

Bohater wojennych szlaków

Niedziela Ogólnopolska 4/2013, str. 22-23

[ TEMATY ]

historia

Z PORTALU WADOWICE24.PL

Pogrzeb śp. Stanisława Jury w Kętach

Pogrzeb śp. Stanisława Jury w Kętach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W wieku 94 lat 23 grudnia 2012 r. odszedł do wieczności Staszek Jura. Zmarł w nowohuckim szpitalu. Wiadomość o jego odejściu przyjąłem z głębokim smutkiem i żalem, że już nigdy nie spotkamy się, wspominając nasze młodzieńcze lata, kiedy to wraz z Karolem Wojtyłą - Lolkiem i z pozostałymi kolegami aż do matury w maju 1938 r. dzieliliśmy radości i niepokoje, rozterki i sukcesy w ławach wadowickiego Gimnazjum im. Marcina Wadowity.

Pogodny, wspaniały, serdeczny przyjaciel, zawsze gotowy do pomocy innym - Staszek Jura urodził się 29 września 1918 r. w Kętach. W 1935 r. przeniósł się do V klasy wadowickiego gimnazjum. Dobry, zdyscyplinowany uczeń o szerokich zainteresowaniach. Mieszkał w bursie, w pobliżu Gimnazjum przy ul. Mickiewicza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przerwana młodość

Po maturze, w 1938 r., został powołany do służby wojskowej w Dywizyjnym Kursie Podchorążych Rezerwy Piechoty w Krakowie. Po ukończeniu Kursu w Strumieniu w lipcu 1939 r. skierowano go na obóz manewrowy dla kandydatów na oficerów zawodowych piechoty. Kampanię wrześniową wojny obronnej odbył w 12. Pułku Piechoty z kolegami - absolwentami wadowickiego gimnazjum: Zdziskiem Bernasiem, Rudkiem Koglerem i Tomkiem Romańskim. Wszyscy walczyli o zdobycie Monte Cassino.

Po kampanii wrześniowej został internowany na Węgrzech w Nagycenk, następnie w Kiscenk. W marcu 1940 r. zbiegł do Jugosławii, a w maju statkiem „Patris” odpłynął do Libii, stamtąd zaś - do Syrii, gdzie wstąpił do Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich. Walczył pod Tobrukiem i El Ghazalą. W sierpniu 1942 r. został przeniesiony z Brygadą Strzelców Karpackich do Iraku. Zgłosił się do lotnictwa.

Od maja 1943 r. do sierpnia 1944 r. odbył przeszkolenie lotnicze w Wielkiej Brytanii. Do zakończenia wojny jako pilot latał na bombowcach typu „Vickers Wellington” w 304. Dywizjonie Bombowym „Ziemi Śląskiej im. Księcia Józefa Poniatowskiego”. W listopadzie 1945 r. został przeniesiony do brytyjskiego dywizjonu transportu, w którym latał na samolotach typu „Dakota”.

Reklama

Spośród maturzystów 1938 r. naszego wadowickiego gimnazjum piloci Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii to: Władek Balon - pilot 116. Warszawskiego Dywizjonu (zginął 28 sierpnia 1942 r. w nurtach Kanału La Manche); Tolek Galwin - pilot 318. Gdańskiego Dywizjonu Myśliwsko-Rozpoznawczego (zmarł w 1979 r. w Kanadzie); Józek Pukło - maturzysta ’37 - pilot 739S w Porhewl (zginął 2 maja 1941 r., wykonując lot treningowy na samolocie „Fairey Battle”).

Polskie Siły Powietrzne w Wielkiej Brytanii zostały rozwiązane w listopadzie 1946 r. Część polskich lotników powróciła do Polski, pozostali osiedlili się w Wielkiej Brytanii, Kanadzie i na różnych kontynentach.

Czerpali wodę ze źródła

Staszek służbę w RAF-ie zakończył w marcu 1946 r., a w listopadzie 1948 r. powrócił do kraju. Szykanowany przez Urząd Bezpieczeństwa, przez dłuższy czas był bez pracy. Do emerytury w 1983 r. pracował w Rejonie Dróg Publicznych w Kętach. Otrzymał wiele odznaczeń polskich i angielskich, m.in.: Krzyż Walecznych, Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, Medal Lotniczy, Africa Star, Defence Medal, 1939-1945 RAF Station Snaith, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Medal za Udział w Wojnie Obronnej 1939 r., Złoty Krzyż Zasługi, Zasłużony dla woj. bielskiego.

Z głębokim sentymentem wspominam nasze koleżeńskie spotkania maturzystów rocznika 1938 wadowickiego gimnazjum w Krakowie, Wadowicach, Mistrzejowicach, Watykanie, Castel Gandolfo, w których Staszek zawsze brał udział. Na tych urokliwych spotkaniach, pełnych ciepła, serdeczności, zacieśniając więzy przyjaźni, wspominaliśmy lata młodości. Z werwą recytowaliśmy słowa inskrypcji rzymskiego poety, filozofa z I wieku przed Chrystusem - Albiusa Tibullusa, przyjaciela Horacego, Owidiusza, widniejące od 1890 r. w westybulu naszego wadowickiego gimnazjum:

Reklama

„Casta placent superis pura cum veste venite et manibus puris - sumite fontis aquam” - To, co czyste podoba się Najwyższemu, przybywajcie w czystych szatach i czystymi rękoma - czerpcie wodę ze źródła.

To Staszek, w naszym imieniu, zawsze witał, pozdrawiał i żegnał naszego kolegę - Lolka - Karola Wojtyłę - księdza, biskupa, arcybiskupa metropolitę, kardynała, papieża. Na zakończenie naszych koleżeńskich spotkań, dwukrotnie w Watykanie i dwukrotnie w letniej rezydencji papieskiej nad jeziorem Albano w Castel Gandolfo, Staszek dziękował niebiosom za wspaniały dar, że z nami jest Karol Wojtyła - Lolek o tak wielkiej, szlachetnej osobowości. Jego bogata charyzma przenikała nas i uszlachetniała. Staszek w naszym imieniu wyrażał również wdzięczność nauczycielom - wychowawcom za ofiarne i prawidłowe kształtowanie naszych młodych charakterów.

Ze wzruszeniem wspominam naszą podróż ze Staszkiem pociągiem papieskim w kwietniu 2008 r. z Wadowic do Łagiewnik. Wspominaliśmy wówczas nasze gimnazjalne lata, śpiewaliśmy sztandarową piosenkę koleżeńskich spotkań z Karolem:

Choć burza huczy wokół nas,
do góry wznieśmy skroń,
nie straszny dla nas burzy czas,
bo silną przecież mamy dłoń…

Przyjaźń z Árpádem Gönczem

Gdy papieski pociąg dotarł do Łagiewnik, na zaproszenie Staszka i jego żony Katarzyny zagościłem w ich mieszkaniu w Krakowie, dokąd Staszek przeniósł się z Kęt. Opowiedział mi o swojej przyjaźni z Árpádem Gönczem, prezydentem Węgier dwóch kadencji 1990-2000: „W ostatnich dniach września 1939 r. znalazłem się na dworcu kolejowym w Budapeszcie. Węgierski Czerwony Krzyż udzielał pomocy polskim żołnierzom. Tam poznałem 17-letniego skauta - Árpáda Göncza, z którym zaprzyjaźniliśmy się. Do obozów w Nagycenk i Kiscenk płynęły do mnie paczki od jego rodziców z żywnością i odzieżą. W 1956 r., po upadku powstania, dowiedziałem się o skazaniu Árpáda na dożywotnie więzienie za udział w ruchu oporu po wkroczeniu w listopadzie 1956 r. wojsk sowieckich na Węgry. Rewanżując się swojemu przyjacielowi i jego rodzinie - wysyłałem żonie Árpáda - Zuzannie paczki z żywnością, odzieżą, pościelą. Zuzannie było bardzo ciężko. Została z czwórką małych dzieci. Wielu Polaków pospieszyło wówczas Węgrom z pomocą.

Reklama

Powiedzenie «Polak Węgier- dwa bratanki» (Lengyel, Magyar - két jó barát, együtt harcol, s issza borát) spełniło się w pełnym zakresie. Kiedy Árpád po 6 latach opuścił więzienie, zaprosił mnie w 1968 r. do siebie. Árpád kilkakrotnie gościł w Polsce. Zwiedziliśmy Kraków, Zakopane, Nidzicę z zabytkowym zamkiem nad Dunajcem, Dębno, cały polski Spisz. Zadziwiającą znajomość tych rejonów wykazała jego żona.

Już jako prezydent Węgier w marcu 1994 r. Árpád Göncz złożył oficjalną wizytę w Polsce. Na pytanie dziennikarza, jakie skojarzenia wywołuje słowo «Polska», odpowiedział: «Chopin, Kraków, Wawel, Stare Miasto w Warszawie i polski przyjaciel Staszek Jura, z którym zaprzyjaźniłem się w czasie wojny».

Kolejny raz spotkaliśmy się w czerwcu 1999 r., gdy Árpád Göncz, prezydent republiki węgierskiej przyjechał do Starego Sącza na spotkanie z Janem Pawłem II. Z jego żoną i córką Kingą uczestniczyliśmy we Mszy św. przy stylowym ołtarzu polowym, zbudowanym na wzór przydrożnej podhalańskiej kapliczki. Msza św. poświęcona była kanonizacji bł. Kingi, córki króla węgierskiego - Beli, założycielki klasztoru Klarysek. Árpád Göncz często pisał do mnie listy, w których głównie opisywał swe rodzinne wydarzenia. Obaj czekamy na nasze kolejne przyjacielskie spotkanie”.

Wspomnieć należy, że 16 sierpnia 1991 r., gdy Jan Paweł II rozpoczynał swoją pierwszą pielgrzymkę do zaprzyjaźnionego kraju - Węgier, w Budapeszcie Papież przekazał prezydentowi Węgier pozdrowienia od Staszka Jury. Te serdeczne słowa wywołały szeroki uśmiech na twarzy Árpáda Göncza. Nasz wielki rodak Jan Paweł II w pełni doceniał ogromny wkład Árpáda Göncza na rzecz wyzwolenia Węgier, a jako wielki Patron naszego kontynentu położył fundament pod tożsamość i jedność europejską.

Reklama

Pożegnanie

Kęty - oddalone o 30 km od Wadowic - to rodzinne miasto Staszka Jury. W kościele parafialnym pw. Świętych Małgorzaty i Katarzyny proboszcz ks. Franciszek Knapik, przy wojskowej asyście, odprawił żałobne egzekwie. Trumna spowita była narodową flagą, a na niej - czapka lotnika. Staszek, bohater wojennych szlaków, lotnik dywizjonu 304, spoczął w rodzinnym grobie na kęckim cmentarzu.

Żegnały go liczne poczty sztandarowe, m.in.: VIII Bazy Lotnictwa Transportu Lotniczego Balice-Kraków, którego żołnierze utworzyli szpaler honorowy, Związku Kombatantów - Żołnierzy Sił Zbrojnych na Zachodzie, Zespołu Szkół Ogólnokształcących im. Bohaterów Monte Cassino oraz Gimnazjum im. Jana Pawła II w Kętach.

Brat wdowy po Staszku w imieniu społeczności Kęt, w tym obecnych burmistrza Tomasza Bąka oraz przewodniczącego Rady Miejskiej Eugeniusza Zawadzkiego, podziękował Staszkowi za jego gorące przywiązanie do rodzinnego miasta.

Ciepłe słowa pożegnania popłynęły do Staszka - absolwenta wadowickiego gimnazjum ´38 - również od burmistrza Królewskiego Wolnego Miasta Wadowic Ewy Filipiak, która żegnała szkolnego kolegę bł. patrona Wadowic - Jana Pawła II wraz z przedstawicielami wadowickiego samorządu, wśród których obecny był również wiceprzewodniczący Rady Powiatu Wadowickiego Stanisław Kotarba.

Gdy trumnę opuszczano do rodzinnego grobu, Kompania Reprezentacyjna oddała zmarłemu cześć przez salwę honorową, a flagę z trumny, zgodnie ze zwyczajem lotnictwa angielskiego, przekazano najbliższej rodzinie.

Żegnaj, Staszku! Dziękuję Ci za wspólne lata koleżeństwa i wiernej przyjaźni.

2013-01-21 13:24

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nie odchodźmy od Boga

Niedziela częstochowska 40/2012

[ TEMATY ]

historia

BOŻENA SZTAJNER

Nie da się pominąć historii XX wieku, w którym dokonało się tyle zła. Przypomina je wciąż echo Katynia - ktoś dał pomysł takiej eksterminacji, ktoś podpisywał wyroki śmierci na niewinnych ludzi, ktoś je wykonywał, ktoś to wszystko aprobował. I przez całe dziesięciolecia istniało tzw. kłamstwo katyńskie - tylu ludzi w naszej ojczyźnie broniło dostępu tej prawdy do polskiej świadomości. Pamiętam, że gdy w czasie kazań wypowiadałem niekiedy słowo „Katyń”, robiła się w kościele jakaś niezwykła cisza... Niewielu zdobywało się wtedy na to, by przywołać publicznie prawdę o Katyniu.
Oprócz Katynia i setek sowieckich łagrów, miejsc zesłań i katorgi Polaków, był także Auschwitz i dziesiątki niemieckich hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Ludzie ludziom gotowali ten los, człowiek czynił to człowiekowi. Jaki człowiek mógł być tak okrutnym mordercą? Dlaczego? Skąd się tacy ludzie biorą?
Mówimy tu o bezbożnej ideologii, niezwracającej uwagi na Boga i Boże prawa, na wszystko, co zawiera się w Bożym objawieniu. Ludzie ci jednak często mieli taki okres w życiu, że się modlili, przyjmowali sakramenty święte. Dlatego to dramatyczne pytanie: jak doszło do tego, że tylu ludzi podeptało głos swojego sumienia, porzuciło wiarę i uległo diabolicznej wizji rzeczywistości? W sercu niejednego z oprawców zaistniała zapewne wątpliwość, że to, co czyni, nie jest w porządku, że tak nie można. Byli już jednak tak mocno uwikłani w sidła zła, omamieni przewrotną ideologią, że sprzeniewierzyli się swemu sumieniu i uznali człowieka za największego reżysera świata, pana stworzenia.
Tego typu zło, będące wynikiem manipulacji myśleniem człowieka, doprowadziło do nieszczęścia całe narody, doprowadziło do zniszczenia milionów ludzi. Z całą siłą objawiło się w Rosji bolszewickiej i boleśnie zaważyło na historii narodu niemieckiego. Pamiętajmy, że zaistniał nawet specjalny obóz koncentracyjny w Dachau przeznaczony dla duchownych, gdzie ćwiczyli się w okrucieństwie gestapowcy. Pracowali tam także zapewne niemieccy katolicy.
Ale mamy i powojenny rozdział odejścia wielu ludzi od Boga - wywodzący się z rodzin chrześcijańskich i katolickich podejmowali pracę w Urzędzie Bezpieczeństwa, zajmującym się niszczeniem innych ludzi. Ogromne rzesze pracowników zatrudniała służąca reżimowi Milicja Obywatelska, opierająca swą pracę na donosicielstwie. Przeszliśmy falę IPN-owskich obwieszczeń, mówiących o pewnej liczbie kapłanów, którzy ulegli naciskom SB i podjęli współpracę. Pamiętajmy jednak, że w stosunku do innych środowisk, duchownych było najmniej i zawsze byli do tego zmuszeni szantażem oraz groźbą represji, nikt nie poszedł tam z własnej nieprzymuszonej woli.
Odwrócenie się od Boga, Kościoła, religii dostrzegamy też dzisiaj, bo walka z chrześcijaństwem trwa cały czas. Jeżeli ktoś porzuca wiarę, prawdę o życiu i o sobie, to - niestety - musi samotnie dźwigać ciężar swojego ziemskiego bytowania i sam zamyka przed sobą bramę do wieczności z Bogiem. Życie bez Boga to dziś klęska wielu ludzi. Objawia się m.in. w zakłóconym sposobie myślenia i oceniania, niereagowaniu na zło i nadużycia, w krzywdzeniu innych itp. Wynikiem złej kondycji moralnej społeczeństwa są rozwody, aborcja, eutanazja, życie pozbawione odpowiedzialności za siebie i drugiego człowieka. Pominięcie Pana Boga zawsze prowadzi do zniszczenia porządku moralnego, co odbija się na wszystkich dziedzinach życia człowieka.
Brońmy się więc przed tym wielkim nieszczęściem, jakim jest odejście od Boga, nie przekreślajmy podstawowych prawd wiary, nie kwestionujmy Bożych przykazań, nie kontestujmy zasad moralnych, które dotąd formowały nasze życie. I pamiętajmy zawsze, że człowiek jest słaby i może się zdarzyć, że upadnie, że zgrzeszy. Ważne, żeby sobie to uświadomić i prosić Boga o przebaczenie. Pan Bóg jest miłosierny, przebacza i wciąż na nas czeka, jak dobry ojciec czekał na syna marnotrawnego. Nie dajmy się zwodzić pokusom tego świata - pamiętajmy o życiu wiecznym.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: niebawem dokument na temat rozeznawania objawień

2024-04-24 09:52

[ TEMATY ]

objawienia

Adobe Stock

Dykasteria Nauki Wiary kończy prace nad nowym dokumentem, który określi jasne zasady dotyczące rozeznawania objawień i innych tego typu nadprzyrodzonych wydarzeń - powiedział to portalowi National Catholic Register jej prefekt, Victor Fernández, zaznaczając, iż zawarte w nim będą „jasne wytyczne i normy dotyczące rozeznawania objawień i innych zjawisk”.

W tym kontekście przypomniano, że kardynał spotkał się z papieżem Franciszkiem na prywatnej audiencji w poniedziałek. Nie ujawnił on żadnych dalszych szczegółów dotyczących dokumentu, ani kiedy dokładnie zostanie on opublikowany.

CZYTAJ DALEJ

Lublin. Spotkanie biskupów z Polski i Niemiec

2024-04-25 10:21

Tomasz Koryszko/ KUL

Arcybiskup Stanisław Budzik jest gospodarzem spotkania grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję