Reklama

Historia krzyża za furtką

Od kilku lat rzeź Pragi znajduje się w oficjalnym kalendarzu warszawskich uroczystości. Nadal jednak niewiele osób wie, gdzie jest najstarszy pomnik-krzyż upamiętniający tysiące zamordowanych wówczas osób. A tylko nieliczni wiedzą, że opiekujący się tym miejscem w PRL-u byli śledzeni przez bezpiekę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Miejsce to łatwo przeoczyć. Kiedy z al. Solidarności skręci się w ul. Jagiellońską, to po prawej stronie najpierw widać metalowy płot, za którym jest ogród należący do Metropolii Prawosławnej. Mniej więcej w środku ogrodzenia znajduje się furtka. Tuż za nią wyodrębniono maleńki placyk z 3,5-metrowym krzyżem, którego końce zwieńczają pomalowane na srebrno kule. Pod rzeźbą konającego Chrystusa jest zaś tablica z napisem zaczynającym się od słów: „Zginęli, bo byli Polakami”.
- To celna konstatacja, bo mordu tego dopuszczono się na mężczyznach, kobietach i dzieciach właśnie dlatego, że byli Polakami - mówi prof. Jan Żaryn. - Dzisiaj powiedzielibyśmy, że była to zbrodnia ludobójstwa. 215 lat temu nikt tak nie mówił, bo definicja tego pojęcia powstała znacznie później. Niemniej „rzeź Pragi” wypełnia wszelkie znamiona ludobójstwa - dodaje znany historyk.

Szopen, nie zgub klucza

Metalowa furtka prowadząca do krzyża jest zazwyczaj zamknięta. Klucz do niej znajduje się w siedzibie Dzielnicy Praga-Północ. Drugi klucz jest w posiadaniu Szczepu 17. Warszawskich Drużyn Harcerskich im. gen. Jakuba Jasińskiego. Na co dzień odpowiada za niego komendant szczepu Michał Kazen-Bek. - Dwa lata temu klucz przekazał mi mój poprzednik. Pamiętam, jak wówczas powiedział: „Szopen - taki jest mój pseudonim harcerski - to jest klucz od krzyża. Nigdy go nie zgub!” - opowiada Kazen-Bek.
Klucz, który dzisiaj mają harcerze, to kopia zrobiona na początku lat 90. XX wieku. - Wcześniej chodziliśmy do pani Szarlak. Kobieta ta mieszkała przy ul. Jagiellońskiej 25 lub 27 i to ona opiekowała się krzyżem na co dzień - mówi Witold Pietrusiewicz, poprzedni komendant Szczepu 17. - My, harcerze, przychodziliśmy do niej przed każdą kolejną rocznicą i wypożyczaliśmy klucz, aby posprzątać plac wokół krzyża. A 4 listopada składaliśmy tam kwiaty i paliliśmy znicze. Potem klucz wracał do pani Szarlak.
Pietrusiewicz wypożyczał klucz pod koniec lat 80.
Nie przypomina sobie, aby z tego powodu miał jakieś nieprzyjemności. Ale wcześniej było zupełnie inaczej. - Harcerze zapalali lampki, a rano już ich nie było. W nocy milicja zabierała wszystko, co tylko mogło zwrócić uwagę przechodniów na krzyż, a w konsekwencji na historię z nim związaną - mówi były radny dzielnicy Zbigniew Prokop.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Kto przynosi kwiaty?

Najgorzej było w latach 50. Komunistom nie podobał się ani krzyż, ani opiekująca się nim osoba. Wyznaczono tajniaka do obserwacji krzyża. Jego meldunki były tak ważne, że zebrane przez niego informacje przekazywano do Komitetu Centralnego PZPR. Trafiały one tam wprost z Urzędu do Spraw Wyznań.
Ubek donosił zwierzchnikom, że każdego dnia o godzinach 6 i 18 przy krzyżu krząta się starsza kobieta. Była to „obywatelka Piotrowska” zameldowana w domu nr 25 przy ul. Stalingradzkiej (na taką nazwę przemianowano wówczas ul. Jagiellońską - red.). Obiekt obserwacji nie tylko sprzątała teren wokół krzyża, ale sadziła kwiaty i je pielęgnowała. Tajniak przeprowadził rozmowę ze śledzoną kobietą, lecz jej wynik nie bardzo go zadowolił. Odpowiedzi Piotrowskiej uznał za „nieszczere” i w piśmie do przełożonych zalecił dalszą obserwację. Inwigilacja miała m.in. wskazać osoby, które przynoszą kwiaty pod krzyż.
W rozmowie z ubekiem Piotrowska powiedziała, że już byli u niej inni, nieznani jej panowie, którzy wypytywali się, czy przypadkiem swojej pracy nie wykonuje na zlecenie miejscowego księdza. Takie pytanie ze strony „nieznajomych osób” nie dziwią wykładowcy historii Kościoła i proboszcza katedry św. Floriana, ks. dr. Marka Solarczyka. - Trzeba pamiętać, że jednym z elementów całego systemu operacyjnego podejmowanego przeciwko duchownym było doszukiwanie się, jak księża mogą występować przeciwko systemowi. A sprawa krzyża była jak najbardziej w gestii zainteresowania służb zwalczających Kościół - wyjaśnia ks. Solarczyk i podkreśla: - Szczególnie tego krzyża, który przypominał o zbrodni Rosjan. A to w ocenie tamtych władz mogło źle się kojarzyć Polakom.
Nie wiadomo, co przyniosła dalsza obserwacja krzyża przy Jagiellońskiej, bo na razie nie znaleziono innych dokumentów w tej sprawie. Wiadomo jednak, że kierownik referatu do spraw wyznań po rozmowie w KC ustalił, że należy zamazać historyczny napis zaczynający się od słów: „Zginęli, bo byli Polakami” oraz jego dalszą część: „Mieszkańcom Pragi pomordowanym przez wojska Suworowa 4 listopada 1794 r. Rodacy”.

Reklama

Nagroda za barbarzyństwo i urwany trop

Historycy nie są zgodni, ile osób zostało zamordowanych na Pradze. Jedne dane mówią o kilkunastu tysiącach, inne, że w ciągu kilku godzin zabito ponad 20 tys. cywilów. Zgoda wśród badaczy dotyczy natomiast celów, jakie wojsko rosyjskie dowodzone przez Aleksandra Suworowa chciało osiągnąć. - Po pierwsze, była to zemsta za przegraną bitwę warszawską. Po drugie, mordując mieszkańców Pragi, chciano przestraszyć mieszkańców lewobrzeżnej części miasta - mówi „Niedzieli” znawca epoki, historyk prof. Marek Drozdowski.
Zamierzenia te udało się osiągnąć. Po „niepotrzebnym barbarzyństwie” - jak napisał oceniając działania Rosjan ambasador Anglii w Polsce - Warszawa się poddała. Zadowolona caryca Katarzyna II wybiła specjalny medal z tej okazji, a Suworow został mianowany feldmarszałkiem.
Rzeź Pragi była ostatnim akordem Insurekcji Kościuszkowskiej. Niecały rok później niepodległa Polska zniknęła z politycznej mapy świata.
Tak jak Rosjanom zależało na przestraszeniu mieszkańców stolicy w 1794 r., tak później nie pozwalali na czczenie pomięci o pomordowanych. Krzyż przy ul. Jagiellońskiej udało się postawić prawdopodobnie dopiero w 1916 r., kiedy Warszawę zajęli Niemcy. Czyja to była inicjatywa - nie jest pewne. Jedna z hipotez wiedzie do pani Zawistowskiej. Kim była - nie wiemy. Pewne jest natomiast to, że ona była fundatorką krzyża metalowego. Ustawiono go w miejscu wcześniejszego drewnianego w 1936 r. Zawistowska poprosiła też panią Piotrowską, aby ta po jej śmierci opiekowała się krzyżem.
Czy po śmierci Piotrowskiej kolejną osobą była p. Szarlak? Tu także trop się urywa. Nie pamiętają tego ani mieszkańcy Jagiellońskiej, ani najstarsi harcerze.
Krzyż ufundowany przez p. Zwistowską przetrwał wojenną zawieruchę prawie nienaruszony. Jedynie w górnej części metal został rozerwany przez odłamki. Widać je także dzisiaj, mimo że krzyż został gruntownie odnowiony w 2000 r., o czym informuje specjalna tablica. - Kiedy w sprawie remontu interweniowałem w Zarządzie Dzielnicy, prosiłem, aby renowację przeprowadzić właśnie w ten sposób, żeby zachować starą formę. I to się udało. Między innymi zachowano historyczny kształt oraz uszkodzenie z czasów II wojny światowej - mówi Zbigniew Prokop.

Przywracanie pamięci

Z powodów politycznych o rzezi Pragi nie mówiono przez dziesięciolecia. Przywracanie pamięci zaczęło się wraz z nową Polską. W 200. rocznicę wydarzeń (1994 r.) przed katedrą św. Floriana odsłonięto obelisk ku czci pomordowanych (tekst na obelisku - patrz obok).
Dwa lata później reaktywowano Akcję Katolicką. Jej członkowie skupieni przy praskiej katedrze już w pierwszym roku działalności zorganizowali uroczystości, których kulminacją był przemarsz z katedry pod krzyż na ul. Jagiellońskiej. - Od samego początku elementem tych uroczystości było sympozjum, Msze św. A pod krzyżem wspólna modlitwa, w której brali udział nasi księża oraz duchowni prawosławni - mówi Małgorzata Pionnier, była przew. AK przy katedrze św. Floriana.
W 2003 r. w obchody włączyły się władze dzielnicy. W sprawie tej interweniował Jacek Wachowicz. To on napisał uchwałę, aby uroczystość była ogólnowarszawska. - Myślę, że to przywracanie pamięci idzie w dobrym kierunku, choć oczywiście nadal nie ma odpowiedniej rangi. Mało ludzi bowiem wie o tej historii - ocenia dzisiaj Wachowicz.
Może jednak da się to zmienić. Obecni radni zastanawiają się nad inicjatywą budowy pomnika upamiętniającego rzeź Pragi. - Rozmawiałem na ten temat z innymi radnymi. Z mojej sondy wynika, że są gotowi poprzeć taki pomysł. Dlatego jeszcze w listopadzie planuję złożyć odpowiedni wniosek w tej sprawie - deklaruje w rozmowie z „Niedzielą” Paweł Lisiecki, radny z PiS.
Zdaniem prof. Marka Drozdowskiego, ewentualny pomnik powinien być dedykowany obrońcom Pragi i ludności cywilnej. - Nie powinien on być natomiast wymierzony w Rosjan, bo historię badamy i przypominamy po to, aby ją przezwyciężać i iść dalej razem - mówi prof. Drozdowski.
Swój pomysł na rozpropagowanie wiedzy o wydarzeniach z listopada 1794 r. mają też harcerze. - Zamierzamy zorganizować grę miejską. Dla nas bowiem jest najważniejsze, aby młodzi ludzie nie zapomnieli o tamtych wydarzeniach - mówi komendant Szczepu 17.
Z kolei ks. Marek Solarczyk apeluje, aby mówiąc o przywracaniu pamięci, nie zapomnieć o tych, którzy opiekowali się krzyżem. - Dzisiaj większość naszej wiedzy o nich pochodzi z przekazów ustnych. Ta wiedza powinna być poszerzona o inne źródła. Niewykluczone bowiem, że były też inne osoby, które opiekowały się krzyżem przy ul. Jagiellońskiej, ale nic o nich nie wiemy. Tymczasem niewątpliwie były to osoby zasługujące na naszą pamięć - mówi na zakończenie proboszcz katedry św. Floriana.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Złoty Krzyż Zasługi dla włoskiej dziennikarki i kierownika sekcji polskiej Vatican News

2024-05-03 13:58

[ TEMATY ]

ks. Paweł Rytel‑Andrianik

złoty Krzyż Zasługi

Włodzimierz Rędzioch/Niedziela

Ze wzruszeniem przyjąłem wraz z Manuelą Tulli, dziennikarką ANSA, odznaczenie Pana Prezydenta RP za upowszechnianie wiedzy o Polakach ratujących Żydów na arenie międzynarodowej – tak decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o przyznaniu odznaczenia skomentował ks. Paweł Rytel-Andrianik kierujący polską sekcją mediów watykańskich. Uroczystość odbyła się w czwartek 2 maja wieczorem w Ambasadzie RP przy Stolicy Apostolskiej.

Manuela Tulli i ks. Paweł Rytel-Andrianik są autorami książki o rodzinie Ulmów „Zabili nawet dzieci” opublikowanej po włosku i angielsku. Wersje polska, hiszpańska, portugalska i chińska są w przygotowaniu. Pozycja spotkała się z uznaniem odbiorców w różnych krajach. Jest ona wspólnym spojrzeniem Włoszki i Polaka na historię rodziny Ulmów w kontekście historycznym. Powstała i została wydana we współpracy z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim Jana Pawła II.

CZYTAJ DALEJ

Świętość na wyciągnięcie ręki

Niedziela Ogólnopolska 48/2022, str. 8-11

[ TEMATY ]

Carlo Acutis

bł. Carlo Acutis

bł Carlo Acutis

Fot. z publikacji abp Domenico Sorrentino

O fenomenie „świętego w trampkach”, który skradł serca współczesnej młodzieży i stał się dowodem na to, że świętość jest osiągalna dla każdego, z abp. Domenico Sorrentino z Asyżu, autorem książki Oryginały, nie fotokopie. Karol Acutis i Franciszek z Asyżu, rozmawia ks. Jarosław Grabowski.

Ks. Jarosław Grabowski: Błogosławionego Carla Acutisa pochowano w Asyżu, mieście św. Franciszka. Święty Biedaczyna i „święty w trampkach” to dość oryginalne zestawienie. Czterdziestopięcioletni Franciszek zmarł w 1226 r., a zaledwie 15-letni Carlo – w 2006 r. Ksiądz Arcybiskup napisał książkę na ten temat. Wiemy, że te osoby dzieli wiele, nie tylko czas, a co je łączy?

Abp Domenico Sorrentino: Jest wiele elementów wspólnych. Obydwaj byli zakochani w Stwórcy i stworzeniu. U Franciszka natura lśni blaskiem w sposób bardzo poetycki jak w Pieśni słonecznej. Carlo, który żył w naszych czasach, kochał przyrodę, ale także sport, muzykę, a przede wszystkim internet – to współczesne medium komunikacji. Obydwaj wiedli głębokie życie duchowe. I choć żyli w jakże różnych epokach, to obydwaj uznawali, że cały wszechświat – w tym także technologie – jest wielkim darem Boga.

CZYTAJ DALEJ

Wytrwajcie w miłości mojej!

2024-05-03 22:24

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Agata Kowalska

Wytrwajcie w miłości mojej! – mówi jeszcze Jezus. O miłość czy przyjaźń trzeba zabiegać, a kiedy się je otrzymuje, trzeba starać się, by ich nie spłoszyć, nie zmarnować, nie zniszczyć. Trzeba podjąć wysiłek, by w nich wytrwać. Rzeczy cenne nie przychodzą łatwo. Pojawiają się też niezmiernie rzadko, dlatego cenić je trzeba, kiedy się wreszcie je osiągnie, trzeba podjąć starania, by w nich wytrwać.

Ewangelia (J 15, 9-17)

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję