Reklama

Kapłan daje i otrzymuje

W paradyskiej „Jackówce” 23 i 24 października odbywały się dni skupienia dla kapelanów wspólnot „Wiary i Światła”. Uczestniczyli w nich również związani ze wspólnotą klerycy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Konferencje wygłaszali ks. Andrzej Piela - duszpasterz odpowiedzialny za „Wiarę i Światło” w diecezji oraz Krystyna Pustkowiak - odpowiedzialna za rejon zielonogórski. Zdaniem ks. Pieli, kapelan w tej wspólnocie powinien być pasterzem i wykonywać „aż” swoje obowiązki kapłana i szafarza sakramentów. - Czasami jest to trudne dla księży, którzy pod wpływem pracy czy zaangażowania w różnych grupach są jakby nauczeni, przyzwyczajeni, że stoją „na czele” każdej grupy. Czy to oaza, czy pielgrzymka - ksiądz jest przewodnikiem, prowadzi, jest za wszystko odpowiedzialny. I trudno jest czasami księżom przyznać, że nie są najważniejsi - wyjaśnia ks. Piela. Tymczasem prowadzenia, organizowania z powodzeniem może podjąć się osoba świecka. - Ksiądz jest przede wszystkim od tego, żeby udzielać przebaczenia, żeby rozdawać Komunię św., żeby mówić o dobru, o miłości. I to jest jego najważniejsza funkcja. Bo wtedy dopiero ksiądz, niezależnie w jakim jest wieku on sam czy członkowie jego wspólnoty, spełnia swoje ojcowskie i pasterskie powołanie. I może spełnić się we wspólnocie - podkreśla ks. Andrzej.
Takim podejściem do roli kapelana charakteryzuje się właśnie „Wiara i Światło”. - Zdarza się np. w oazie rodzin, że kapłan jest mamą i tatą dla dzieci, musi martwić się o inne rzeczy, nawet zorganizować przygotowanie posiłku - mówi ks. Rafał Michałowski. - W wielu wspólnotach jest tak, że jeśli ksiądz nie powie, że coś ma się dziać, to czasami jest chaos. A tutaj wszystkie te „inne sprawy” są zrealizowane przez członków wspólnoty i oni są szczęśliwi, że kapłan jest dla nich, że ma np. czas wyspowiadać, kiedy jest taka potrzeba. Realizuje się w swoim powołaniu, nie martwi się o załatwianie sponsorów, funduszy na wyjazd, zorganizowanie spotkania. Jest zapraszany i po prostu służy.

Jak mówić o Bogu?

Kapłan pracujący z osobami upośledzonymi intelektualnie ma szczególne zadanie dotarcia do nich z Ewangelią. Nie jest prawdą, że ich niepełnosprawność jest przeszkodą w udzielaniu sakramentów, a ich ewangelizacja to strata czasu. - Osobie niepełnosprawnej umysłowo mówi się o Panu Bogu w wymiarze bardzo prostym, tak jak do dziecka - tłumaczy ks. Rafał Michałowski. - W mojej parafii mam takiego chłopca, który został ministrantem. Mówiłem Jarkowi, że Pan Bóg go kocha i że może mu pomagać w różnych sytuacjach życiowych, a jeśli zrobi się coś złego, On przebaczy grzechy, kiedy żałujemy. Od razu też zapytałem, czy chce być ministrantem. Jego mama się bała, że sobie nie poradzi, że nie będzie wiedział, co robić, tymczasem on jest jednym z lepszych ministrantów, w swojej gorliwości przewyższa chłopców sprawnych, nawet tych starszych od siebie.
Kontakt z człowiekiem niepełnosprawnym intelektualnie przypomina i uzmysławia, że Bóg ma różne sposoby działania. - Myślę, że osoba niepełnosprawna czuje Pana Boga w innym wymiarze. Na pewno Pan Bóg do niej mówi, tak jak mówi do każdego człowieka. I ta osoba rozpoznaje Jego wolę - mówi ks. Michałowski. - Chociaż jej umysł logicznie nie pojmuje prawd teologicznych, to jednak ona duchowo jest sprawna. Jej rozwój fizyczny i umysłowy wcale nie muszą się równać rozwojowi duchowemu. Może nawet ona odczuwa Pana Boga lepiej i jest w tym rozwoju duchowym o wiele dalej niż np. jej kapelan. Takie osoby często zaskakują nas wyrażaniem swoich odczuć duchowych, postawą w modlitwie, zachowaniem na Mszy św. Kiedy spowiadamy osoby upośledzone, które rozróżniają grzech ciężki - ich doświadczenie, ich skrucha wyrażają wielką wiarę.

Otrzymuje się dużo więcej

Zdaniem Krystyny Pustkowiak, osobisty stosunek kapłana do wspólnoty jest bardzo ważny, a różnica między kapelanem z przyjaźni a kapelanem z przydziału ogromna. - Myślę, że świadectwem jest też udział w tym spotkaniu. Ci, którzy w nim uczestniczyli, są na pewno kapelanami z przyjaźni. Część z nich nie ma jeszcze wspólnot w swoich parafiach, a jednak przyjechali. Trochę szkoda, że nie ma tu więcej tych, którzy posługują na co dzień.
Co sprawia, że człowiek zdrowy zaczyna odnajdywać się wśród osób upośledzonych intelektualnie, mało tego - nie tylko coś daje, ale również czerpie wiele dla siebie? - Zetknąłem się z „Wiarą i Światłem” w III klasie gimnazjum. Pojechałem na obóz, zabrał mnie ksiądz z mojej rodzinnej parafii - opowiada kl. Mateusz Pobihuszka. - Bardzo się wzbraniałem, do dzisiaj pamiętam, jak mówił: „Nie będzie ci się podobało, odwożę cię do domu”. Obóz trwał dwa tygodnie, a ja spakowałem się na maksymalnie tydzień. Ale już pierwszego dnia wieczorem wiedziałem, że zostaję do końca.
Mateusz nie wyobraża sobie już wakacji bez wspólnoty. Letnie praktyki planuje w taki sposób, żeby nie kolidowały z obozem. Podkreśla, że wiele nauczył się od członków wspólnoty: - Urzeka mnie w nich szczerość. Szczerość, której mi na różnych etapach życia brakuje. Te osoby, kiedy chcą się śmiać, to się śmieją, kiedy chcą płakać, to płaczą, kiedy chcą okazać swoją złość, bo coś jest nie tak, to okazują. A ja po sobie widzę, że często niestety w życiu zakłada się różnego rodzaju maski, żeby pokazać siebie od strony idealnej. Dlatego oprócz rozwoju duchowego, dotykania Boga wśród tych osób kształcę się też w wymiarze ogólnoludzkim.
Kl. Sebastian Muńko „Wiarę i Światło” poznał, będąc już w seminarium, przy okazji praktyk. Obowiązek przerodził się w coś więcej. - Pojechałem na obóz, gdzie nie było kapelana i sam musiałem sprawować niektóre jego funkcje. Więc od razu byłem puszczony na wielką wodę. Pomogła mi lektura, poznałem duchowość założyciela Jeana Vaniera - mówi. - Kontakt z tymi ludźmi daje mi dużo radości i satysfakcji.
Podczas dni skupienia szczególny nacisk położono na to, co kapłan może otrzymać, posługując osobom z upośledzeniem. - Ja mówię człowiekowi, że Bóg go kocha i otrzymuję odpowiedź miłości, a więc dowiaduję się, że Chrystus mnie kocha przez tego człowieka i to jest podstawowa wartość - wyjaśnia ks. Andrzej Piela. - Ja akceptuję tego człowieka, ale on też mnie akceptuje. To jest bardzo ważne, bo sam fakt, że jestem księdzem, nie oznacza, że muszę być zaakceptowany. Kiedy w tej wspólnocie są wybierani ludzie do pełnienia poszczególnych funkcji, również osoby niepełnosprawne mogą wyrazić swoje zdanie: kto jest godny, odpowiedzialny, dobry. Otrzymujemy więc akceptację, miłość, przekaz wiary i świadomość, że idziemy razem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prośmy Pana Boga, aby pomnażał naszą wiarę

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 14, 7-14.

Sobota, 27 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Czy warto wziąć udział w wyborach do Europarlamentu? Odpowiada dyrektor Biura Parlamentu Europejskiego w Polsce

2024-04-27 07:04

[ TEMATY ]

Łukasz Brodzik

Witold Naturski

YouTube

Rozmowa z Witoldem Naturskim

Rozmowa z Witoldem Naturskim

Już po raz piąty Polacy będą wybierać swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. To o tyle ważne, że ta instytucja uchwala większość przepisów regulujących nasze życie.

Polska jest piątym największym krajem spośród 27 państw Unii Europejskiej, stąd nasz udział w Europarlamencie jest znaczny. W tym roku Polacy wybiorą 53 europosłów, a kraje członkowskie łącznie 720.

CZYTAJ DALEJ

Jaworzyna Śląska. Ostatnie pożegnanie Tadeusza Papierza, taty ks. Krzysztofa

2024-04-27 15:48

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

Jaworzyna Śląska

ks. Krzysztof Papierz

pogrzeb taty kapłana

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

Proboszcz parafii św. Jakuba Apostoła w Ścinawce Dolnej wraz z najbliższą rodziną i zaprzyjaźnionymi kapłanami odprowadził swojego ojca Tadeusza na miejsce spoczynku.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się w sobotę 27 kwietnia w kościele św. Józefa Oblubieńca NMP w Jaworzynie Śląskiej. Mszy świętej przewodniczył bp Marek Mendyk. W modlitwie i żałobie ks. Krzysztofowi towarzyszyła nie tylko rodzina i kapłani, ale także siostry zakonne oraz wierni, którzy przybyli z parafii, gdzie posługiwał syn zmarłego: ze Świebodzic, Strzegomia i Ścinawki Dolnej.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję