Istnieją dwie formy pobożności: obłudna i prawdziwa. Pierwszy typ reprezentują faryzeusze. Chodzą w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, lubią zajmować pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odmawiają długie modlitwy. Motywem odprawiania długich publicznych modlitw nie jest pragnienie łączności z Bogiem, lecz chęć popisania się pobożnością przed ludźmi. Jezus piętnuje taką postawę: „Ci tym surowszy dostaną wyrok” (Mk 12, 40b).
Drugą formę pobożności reprezentują dwie kobiety - bohaterki opowiadań biblijnych: uboga wdowa z Sarepty i wdowa w świątyni jerozolimskiej. Uboga wdowa z Sarepty żyła za czasów króla Achaba. Król wraz ze swą małżonką poganką łamał prawo Boże. Pan Bóg ku opamiętaniu zsyła wielki głód - suszę. Deszcz nie pada. Ludzie nie mają co jeść. W takiej sytuacji przychodzi do biednej wdowy prorok i prosi o pokarm. Wdowa ma synka. Boi się o przyszłość. Prorok jednak usilnie prosi. Kobieta, nie mając za wiele mąki i oliwy, dzieli się jednak z nim chętnie. Oddała wszystko, co miała dla siebie i dla jedynego syna. Pan Bóg wynagradza jej hojność. Uboga wdowa z Jerozolimy podchodzi do skarbony wrzuca wszystko, co ma, wrzuca z przekonania, z serca. Jezus pochwalił ową wdowę i przez to oznajmił uczniom, że życie religijne nie mierzy się długością modlitw, ilością ofiar, ale wewnętrznym nastawieniem, bezinteresowną miłością do Boga i do drugiego człowieka. Nie liczy się dar sam w sobie, ale nasze wewnętrzne zaangażowanie w osobę czy społeczność, której składamy ten dar.
Chrystus sam dał nam przykład ubogiego życia i dawania siebie innym. Ciągle nas to powinno zadziwiać, że Chrystus, mając tak wielkie i wszechludzkie cele do spełnienia, wybrał sytuację człowieka biednego. Włoski historyk G. Ricciotti w dziele „Życie Jezusa Chrystusa” tak pisze o tym rysie życia Chrystusa: „Ukazuje się w jakiejś zapadłej prowincji rzymskiego cesarstwa jako członek narodu, który władcy ówcześni zwykli byli nazywać najmniejszym ze wszystkich (Tacyt), i najbardziej dla innych szkodliwym (Kwintylian), uważając go za pogardy godzien motłoch niewolników (Tacyt). Z tym narodem nigdy przez całe życie nie zrywa, nie zdradza nawet chęci poznania szerokiego świata uczonych, artystów, polityków, czy wreszcie świata wodzów, twardą pięścią trzymających w uległości wczesne państwo. W tym rodzinnym swoim kraju spędza przynajmniej dziewięć dziesiątych życia ukrytego w jakiejś nic nie znaczącej mieścinie, przysłowiowo znanej jedynie z nędzy. Nie uczęszcza do szkół, nie studiuje uczonych pergaminów, nie podtrzymuje związków z dawnymi mędrcami swego narodu. Jest tylko cieślą. Przez trzydzieści lat nikt nie wie, kim On jest, oprócz dwu lub trzech osób, które zresztą milczą o tym”.
Jezus obracał się głównie wśród biedaków, wśród rybaków i pasterzy, wśród wszelkiego rodzaju ludzi pogardzanych przez ówczesny świat. Wielkie sprawy Ojca objawił ludziom prostym, a zakrył przed mądrymi, a kiedy uczniowie spierali się o pierwszeństwo, postawił przed nimi dziecko i powiedział, że jeśli nie będą tacy jak ono, nie wejdą do królestwa Bożego. Całe swoje życie, włącznie ze śmiercią poświęcił człowiekowi, wypełniając wolę Ojca. Wezwał wszystkich do stawania się wielkimi na drodze służby.
Oprac. ks. Łukasz Ziemski
Pomóż w rozwoju naszego portalu