Ks. Piotr Gąsior: - „Turystyka religijna” - co Ksiądz sądzi o takim sformułowaniu?
Ks. Andrzej Bartkowski: - Dużo osób w ramach poznawania Polski i świata odwiedza też miejsca święte. Jest to niezwykle cenne doświadczenie. Jednak jeszcze cenniejsze niż samo zwiedzanie, podziwianie pamiątek z minionych wieków, robienie zdjęć jest bez wątpliwości pielgrzymowanie. O jego chrześcijańskim sensie pisał w liście nt. pielgrzymowania do miejsc związanych z historią zbawienia Jan Paweł II, z racji swojej pielgrzymki w Roku Jubileuszowym.
- Czy pielgrzymka to tylko modlitwa czy jeszcze coś więcej?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Pielgrzymowanie to nie tylko oglądanie miejsc świętych, ale duchowe spotkanie ze szczególnym miejscem, jakie w historii Kościoła stało się celem pątników. Jest w pielgrzymowaniu czas na refleksję nad życiem i tym, co Bóg mówi do mnie przez to wybrane miejsce na ziemi. Wielu pielgrzymów nawiedzenie miejsc świętych łączy z korzystaniem z sakramentów świętych. I jeszcze jedno: po powrocie do domów, do zwykłych codziennych obowiązków czas pielgrzymki się nie kończy, on ma wydawać owoce naszego spotkania z Panem Bogiem w tamtym miejscu. Pielgrzymowanie jest kroczeniem do świętości.
- Lepiej pielgrzymować za granicę czy najpierw skupić się na sanktuariach krajowych?
- Myślę, że odpowiedzi na tak sformułowane pytanie będzie trudno udzielić. Wiadomo, że wyjazd za granicę jest dłuższy, a więc i kosztowniejszy. Np. większość osób pielgrzymujących grupą z naszej parafii to osoby starsze, którym łatwiej jest wybrać się na krótsze trasy, a więc po naszej Ojczyźnie. Osoby te są bardzo wdzięczne, że zakątki Polski mogą zobaczyć nie z przekazu telewizyjnego, ale na własne oczy. Niekiedy są to powroty do miejsc dzieciństwa czy młodości, czyli do rodzinnych stron. Pielgrzymki krajowe mają swój urok, choć oczywiście, jeśli ktoś może udać się na pielgrzymkę zagraniczną, to na pewno warto.
Reklama
- Jakie muszą być warunki, aby pielgrzymka spełniła swoją rolę duchową?
- Przy zapisach na pielgrzymkę często mówię, by zabrać ze sobą łaskę uświęcającą i dobry humor. Tak układam program, by nie był to tylko wyjazd turystyczny, by nie zabrakło tego, co decyduje, że jest to pielgrzymowanie. Najistotniejsza jest Eucharystia, możliwość przyjęcia Komunii Świętej; gdy jest potrzeba, służę, spowiadam. Na początku podróży przypomniany jest charakter wyjazdu przez modlitewne wprowadzenie, śpiew Godzinek ku czci NMP. Jest też czas na modlitwę różańcową, koronkę do Bożego Miłosierdzia, śpiew pieśni religijnych. Ważne jest, by na początku uświadomić sobie, z jakimi intencjami wyruszamy w drogę. W miejscach świętych, które nawiedzamy, jest też okazja do prywatnej modlitwy.
- Czy jest czas na osobistą rozmowę z księdzem?
- Staram się, by z każdym z uczestników zamienić kilka zdań. Obserwuję, że również między pielgrzymami rodzą się znajomości. Podczas wyjazdu musi się znaleźć czas na: uśmiech, dobry żart, przypomnienie sobie piosenek patriotycznych i ludowych. Kolejną kwestią jest odpowiednie przygotowanie się prowadzącego, który zaznajomi pielgrzymów z historią miejsca, do którego udaje się grupa. Warto, by po miejscach, które pragniemy zobaczyć, oprowadził nas miejscowy przewodnik
- Według jakiego klucza należy dobierać uczestników na konkretny wyjazd? Zapisywać każdego, kto chce?
- Wyjazdy są podawane w ogłoszeniach parafialnych, więc każdy, kto chce, może się wybrać na pielgrzymkę. Ponieważ ogłaszane są za wiedzą ks. proboszcza, mają zatem swoją rangę. Zapisujący się na pielgrzymkę przyjmują bez problemów warunki wyjazdu, wiedząc, że są one nie po to, aby ograniczać, ale pomóc w grupowym wyjeździe.
- Kto wiele podróżuje, ten w świętości raczej za dużo nie postępuje - racja czy przesada?
- Można oczywiście powiedzieć, że ten, kto nie podróżuje i całe życie przesiedzi w domu w świętości również nie postępuje. Samo podróżowanie też nic nie daje, bo często ktoś mówi, że był w wielu miejscach, ale nie jest w stanie powiedzieć, co widział, co było godne uwagi. On po prostu zaliczył kolejne miejsca. Tymczasem świętość nie zależy od przebytych kilometrów, bo można przecież całe życie być przykutym do łóżka, czy wózka inwalidzkiego, a zostać świętym.
Natomiast, gdy chodzi o stosunek pielgrzymowania do świętości odpowiem tak. To od naszego podejścia zależy czy poznane miejsce święte nas wzbogaciło, czy pomogło nam uczynić mały krok na drodze do nieba.
- Kiedy pielgrzymowanie może się stać swoistym „religijnym nałogiem”?
- Może tak się stać, jeśli będzie tylko i wyłącznie „zaliczaniem” kolejnych odwiedzanych miejsc. Jeżeli natomiast będzie to pokochanie miejsc, jako tych wybranych „skrawków ziemi”, gdzie w szczególny sposób Bóg objawia się człowiekowi, to na pewno nie stanie się nałogiem. Będzie pragnieniem lepszego poznawania Boga Ojca, do którego prowadzą ścieżki sanktuariów Pańskich, Maryjnych i świętych.
Do takiego zakochania się w Bogu zachęcam wszystkich pielgrzymów, życząc bezpiecznych dróg do miejsc świętych i powrotów do domów. W takim odkrywaniu sensu pielgrzymowania pragnę podziękować mojej Mamie, która ukazała mi piękno dostrzegania Pana Boga w miejscach świętych i ojcom Pallotynom, od których tak wiele można się nauczyć o pielgrzymowaniu. Dziękuję również ks. prał. Stanisławowi Podziornemu, który zachęcił mnie do organizowania pielgrzymek. Szczególne podziękowania dla osób, które tak chętnie uczestniczą w organizowanych pielgrzymkach. Na pielgrzymkowych szlakach wszystkim „Szczęść Boże!”.