Reklama

Powstańcze wybory pomorskich kapłanów

22 stycznia 1863 r. w zaborze rosyjskim doszło do ostatniego w XIX wieku polskiego zrywu wolnościowego. 2 lata wcześniej poprzedziły go krwawo stłumione manifestacje religijno-patriotyczne w Warszawie. Tłamszona carskimi represjami tęsknota do wolności znalazła ujście w insurekcji. „Cóż dziwić się narodowi, posiadającemu tyle żywotności, tyle wspomnień, tyle potrzeb, tyle popędów, tyle marzeń, że z bronią w ręku toruje sobie drogę do wolności, gdy dobrocią, uległością i cierpliwym wyczekiwaniem osiągnąć jej nie może” - napisał w 1870 r. na wygnaniu w mołdawskich Jassach Julian Łukaszewski, od 1 listopada 1863 r. komisarz Rządu Narodowego w zaborze pruskim. „[Wróg] widzi rycerzy naszych w bojach niezaprawnych, źle okrytych, niedostatecznie uzbrojonych (…)” - czytamy w odezwie Rządu Narodowego. A jednak mimo dysproporcji sił powstanie z różnym natężeniem trwało bez mała 2 lata. Przez szeregi oddziałów polskich przeszło ponad 200 tys. ochotników. Stoczono ponad 1,2 tys. bitew i potyczek. Poległo 30 tys. partyzantów, 700 zginęło w egzekucjach, 28 tys. zesłano na Sybir. Skonfiskowano ok. 4 tys. majątków ziemskich. Zniesiono resztki autonomii Królestwa. Do dziś nie milkną dyskusje nad sensem tamtego zrywu, które przypominają jako żywo narodową debatę nad powstaniem warszawskim. I znów: nihil novi sub sole…

Niedziela toruńska 5/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W dramacie powstania uczestniczył także Kościół, którego postawa oscylowała między niechęcią a pełnym poświęcenia zaangażowaniem” - czytamy w opracowaniu Marii Wrzeszcz („Niedziela” 3/2003), przypomina ona, że papież Pius IX na prośbę powstańczego Rządu Narodowego we wrześniu 1863 r. zarządził modły za Polskę, a w kwietniu 1864 r. powiedział: „Dusza moja cierpi niepokój za sprawą potężnego monarchy niekatolika. Monarcha ten używa całej swej potęgi, by zniszczyć prawdziwą wiarę, biorąc za pretekst powstanie, które zgnieść zamierzył”. Przyjrzyjmy się zatem, jaką postawę wobec dylematu: „Poprzeć powstanie czy milczeć”, „iść czy nie iść [do powstania]” zajęli duchowni na Pomorzu.
Przywołany wcześniej Julian Łukaszewski tak scharakteryzował stanowisko Kościoła wobec wydarzeń lat 1861-1864: „Ogólny prąd ruchu narodowego w zaborze pruskim objawiał się wówczas, jak w całej Polsce - przez śpiew pieśni religijno-narodowych, procesje, pielgrzymki, obchodzenie uroczyste dni historycznych itd., w czym duchowieństwo, zwłaszcza młodsze, żarliwie przewodniczyło, mimo gwałtownego ucisku i prześladowań rządu pruskiego. Kary pieniężne i więzienie nie ominęło prawie nikogo z księży. (…) Lecz niestety z wybuchem powstania karta się odwróciła: (…) Księży z poświęceniem, oddanych całą duszą sprawie na palcach wyliczyć by można: kilku wikariuszów, kilku zaledwie proboszczów; im wyżej w hierarchii tym większy chłód i martwota”. Surowy to sąd o pasterzach Kościoła. Ks. Henryk Mross i ks. Franciszek Manthey częściowo potwierdzają tę opinię w odniesieniu do postawy ówczesnego biskupa chełmińskiego Jana Nepomucena Marwicza (1795-1886), wnikając jednak w motywy jego postępowania. Ponadto podkreślają jego życzliwość dla Polaków i niezłomną postawę w czasie Kulturkampfu.
„Niechętnie odnosił się do polskiego ruchu narodowego. (…) Jako biskup wzywał duchowieństwo i diecezjan do lojalności wobec władz pruskich” - pisze ks. Mross o ówczesnym ordynariuszu chełmińskim, dodając: „Jego zarządzenia wynikały niewątpliwie z przeświadczenia, iż zapewnią Kościołowi spokój i korzyść”. Ks. Manthey przypomina, że Biskup domagał się od profesorów, by uważali, czy klerycy nie sympatyzują ze współczesnymi prądami rewolucyjnymi. Zakazał alumnom abonowania i czytania pism politycznych i zagroził, że nieposłusznym nie udzieli święceń. „Takim to odpowiadałaby więcej czerwona bluza garybaldyzmu niż kapłański strój” - napisał w jednym z listów. To zdanie wiele wyjaśnia: Biskup postrzegał dążenia narodowo-wyzwoleńcze Polaków jako odmianę powszechnych w Europie tendencji rewolucyjnych; z tego powodu, a nie z antypolonizmu brała się jego niechęć do powstania. „(…) Był to czas walki Garibaldiego o Rzym - i (…) ruchy wywołane przez związki wolnomularskie, nieprzyjazne także Kościołowi” - przypomina ks. Manthey. A jednak w latach poprzedzających insurekcję i w 1863 r., gdy napięcie patriotyczne sięgało zenitu, także w stolicy diecezji, postawa Biskupa Chełmińskiego rozmijała się z nastrojami wiernych. Doszło nawet do tego, że jeden z oddziałów idących do powstania przez Pelplin zawiesił na bramie pałacu biskupiego powróz… Jednak był to odosobniony incydent, obcy mentalności mieszkańców Pomorza („na Pomorzu wszystko jest spokojniejsze i poważniejsze” - pisał ks. Pasierb). Za to w procesji Bożego Ciała w 1863 r. w mieście nad Wierzycą brały udział niespotykane dotąd rzesze wiernych.
„Można sobie jednak wyobrazić, jakie - mimo zakazu czytania gazet - dyskusje toczyły się wśród kleryków pelplińskich, jak chętnie ten lub ów spośród patriotycznych kleryków polskich marzył o tym, by przedostać się na drugą stronę kordonu do braci powstańczej” - pisze historyk Seminarium. Ks. Alfons Mańkowski wymienia 2 kleryków, którzy mimo surowych zakazów poszli do powstania: Józefa Świtlika (1837-1920) z Gruczna k. Świecia i Konstantego Załuskiego (1840-1874) z Jajkowa k. Brodnicy. Pierwszy został dekretem biskupim wykluczony z Seminarium „z powodu udziału w insurekcji polskiej”. Drugi zaś, potomek ziemiańskiego rodu, który udał się do powstania prosto z uniwersytetu w Munster, gdzie pogłębiał wiedzę teologiczną, mógł kontynuować przerwane studia, gdy po powrocie do domu wyleczył bitewne rany. Ks. Załuski, po święceniach w 1867 r., jako wikariusz tumski był współzałożycielem pelplińskiego „Pielgrzyma”. Krótkie, burzliwe i pracowite życie zakończył jako proboszcz parafii Czarnylas na Kociewiu.
Na zew rządu powstańczego przede wszystkim odpowiedziała młodzież wszystkich stanów: pojedynczo i oddziałami dążyła poprzez Drwęcę i lasy Prus Wschodnich do Królestwa. Tak też postąpił Antoni Muchowski (1842-1915) i jego 5 młodszych kolegów z gimnazjum chojnickiego. Razem z oddziałem sformowanym pod Nidzicą mimo ataku wojska pruskiego przekroczył graniczną rzekę Działdówkę. Dalej partyzanci nie zdołali się oprzeć atakowi Rosjan. Partia poniosła duże straty i poszła w rozsypkę. Antoni Muchowski, ujęty w guberni płockiej, najpierw został skazany na śmierć przez powieszenie, jednak później jako obywatelowi obcego państwa złagodzono mu wyrok. Skutkiem carskiej „łaskawości” była kara chłosty i dożywotnia katorga. Na szczęście dzięki interwencji w rządzie pruskim posła Juliana Łaszewskiego (ojca Stefana, przyszłego pierwszego wojewody pomorskiego w odrodzonej Polsce) po 4 latach darowano mu wolność. Wrócił do kraju wiosną 1869 r. i wstąpił do Seminarium Duchownego w Pelplinie. Wyświęcony w 1875 r. ostatnie lata kapłańskiego życia ksiądz zwany Syberyjczykiem spędził w Oksywiu. „Nawet srogie mrozy syberyjskie nie zdołały jednak zamrozić w jego sercu płomiennej miłości Ojczyzny” - napisał ks. Józef Dembieński (1879-1962), jego wikary w nadmorskiej parafii. W 1893 r. w czasie odprawionej w Oksywiu rocznicowej Mszy żałobnej przemówił - zaproszony przez Księdza Antoniego - o. Ambroży Wawrzyniec Lewalski (1842-1924), franciszkanin, patriota, zwany kaszubskim Skargą.
Młodzi ludzie z zaboru pruskiego, którzy w powstaniu wąchali proch bitewny, dopiero później zostawali kapłanami. Inaczej było w zaborze rosyjskim, gdzie zdarzało się, że duchowni stawali na czele powstańczych oddziałów, jak ks. Stanisław Brzóska na Podlasiu czy ks. Antoni Mackiewicz na Litwie. Na Pomorzu duchowni popierali sprawę narodową, organizując uroczystości religijno-patriotyczne; niektórzy wspierali powstanie organizacyjnie. Ks. Franciszek Anlauf (1809-1873), proboszcz z Pucka, Ślązak z pochodzenia, w 1863 r. werbował ochotników do powstania. Oddział złożony z rybaków i rolników, których pobłogosławił na drogę, zaraz po przekroczeniu granicznej Drwęcy, został jednak otoczony przez Kozaków i wzięty do niewoli. Żaden z niedoszłych powstańców nie zdradził w śledztwie swojego proboszcza, organizatora wyprawy. Jego konfrater z pobliskiego Mechowa, ks. Teofil Bączkowski (1838-1924), na Wielkanoc 1863 r. wygłosił patriotyczne kazanie: „Tak jak Chrystus zmartwychwstał, tak powstanie nasza Ojczyzna i zrzuci z siebie kajdany niewoli”. Kilkanaście lat później, gdy jako przeciwnik germanizacji został przez Prusaków usunięty z probostwa, mechowianie ukrywali go przed policją. Legendarny kapłan, późniejszy wychowawca Antoniego Abrahama, przywódcy Kaszubów, doczekał zapowiadanego przez siebie zmartwychwstania Polski i w styczniu 1920 r. witał wkraczających do Tczewa żołnierzy gen. Hallera!
Przypomnijmy działalność duszpastersko-patriotyczną w innych rejonach Pomorza. W Borach Tucholskich pochodzący stamtąd ks. Augustyn Wika-Czarnowski (1809-1875), proboszcz w Brusach, razem z wikarym ks. Janem Sucharskim (1828-1907), organizował nabożeństwa patriotyczne, w tym Mszę żałobną za rodaków poległych w Warszawie w czasie manifestacji narodowo-religijnych. Takie samo nabożeństwo odprawił w marcu 1861 r. w Kiełbasinie k. Chełmży ks. Teodor Skrzypiński (1827-1884). W 1864 r. proboszcz kiełbasiński ukrywał powstańców. Nie była to postawa powszechna wśród duchowieństwa diecezji chełmińskiej zobowiązanego przez swojego biskupa do lojalności wobec państwa, zastraszonego przez represyjną władzę. Pamiętajmy, że nieposłusznym groziły szykany i surowe kary. Aresztowaniami objęto setki osób na podstawie przyjętej przez rząd zasady, że udział, a nawet solidaryzowanie się z powstaniem, które dąży do odbudowy państwa polskiego w granicach z 1772 r., jest skierowane przeciw Prusom. Większość aresztowanych była sądzona przez sądy powiatowe, natomiast 149 osób władze oskarżyły o zdradę stanu i wytoczyły im proces karny w najwyższym pruskim trybunale w Berlinie. Mocą wyroku ogłoszonego w grudniu 1864 r. 11 oskarżonych zostało zaocznie skazanych na śmierć, pozostali - na karę więzienia.
„Niewygodnego” proboszcza, ks. Hermana Bielickiego (1833-1905), który włączał się do pracy niepodległościowej, w latach 1862-1864 władze kościelne przenosiły z parafii do parafii (Pluskowęsy, Wrocki, Mszano), by uchronić go przed aresztowaniem, jednak w marcu 1864 r. znalazł się w więzieniu berlińskim „jako podejrzany o zamiar udania się do powstania”. W Moabicie także osadzono ks. Antoniego Marańskiego (1832-1897), proboszcza Sulęczyna k. Kartuz oraz ks. Józefa Łebińskiego (1826-1894), administratora parafii w Pruszczu. Obaj zostali uznani za zwolenników powstania, agitatorów i oskarżeni o zdradę stanu. Szczęśliwie nie udowodniono im winy, w grudniu 1864 r. po wielu przesłuchaniach i poniewierce za kratami zostali ułaskawieni. O wiele dłużej trwało więzienne cierpienie wielkopolskiego ks. Symforiana Tomickiego (1817-1877), który w latach 1864-1866 przebywał za murami twierdzy w Wisłoujściu. Czas odbywania kary wypełnił twórczością poetycką. Centralnym motywem zbioru „Kwiaty więzienia” uczynił Wisłę, na którą spoglądał zza krat swojej celi. Oto jak kapłan uwięziony w pruskiej twierdzy w apostrofie do rzeki utożsamia się z cierpieniami rodaków, poddanych cara: „Wisło, ty nam powracasz z nieszczęsnej Warszawy,/ Czy został i na tobie dzikości ślad krwawy?/ Powiedz, stroskana Wisło, jakie niesiesz wieści?/ Ty milczysz; oj rozumiem to twoje milczenie,/ Bo i tobie dobodło okropne cierpienie…”.
Ofiara powstańców styczniowych krzepiła serca następnych pokoleń. W gimnazjum chełmińskim nowi członkowie organizacji filomackiej składali przysięgę na czarny, żelazny krzyż, o którym mówiło się, że pochodzi z powstania 1863 r. „Praca organiczno-obronna dokonywała się bez przerwy, zda się nawet, że ze zdwojoną energią” - napisał ks. Alfons Mańkowski w 1930 r. Nie minęła dekada, kiedy i on, i jego bracia w kapłaństwie zostali postawieni przed najtrudniejszym egzaminem z wierności wyznawanym ideałom podczas krwawej jesieni 1939 r. i w lagrach Stutthofu, Sachsenhausen i Dachau, a diecezja chełmińska stała się Kościołem męczenników.
Na koniec przywołajmy słowa chełmińskiego gimnazjalisty, Józefa Dembieńskiego, które zapisał w 1897 r. po swoim filomackim ślubowaniu na powstańczy krzyż: „Od razu poznałem, kim jestem, że moja ojczyzna to Polska, że jestem z łona narodu o wysokiej kulturze i cywilizacji, Ojczyzny o chlubnej i sławnej przeszłości, a dziś sponiewieranej i deptanej przez jej wrogów. Przede wszystkim ustalił się cel mego życia. Zostać księdzem, aby móc się poświęcić służbie Bogu i pracy nad nieszczęśliwym narodem polskim”. Tak ukształtowani kapłani byli zdolni do spełnienia niepisanego testamentu powstańców styczniowych, który po latach Poeta wyraził słowami: „Bądź wierny Idź”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rosjanie uwięzili ukraińskich redemptorystów [Wywiad]

2024-04-30 09:22

materiał własny

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z ks. Witalijem Porowczukiem, który opowiada o ciężkiej sytuacji ukraińskich jeńców w Rosji, trosce o to, aby wymieniać wszystkich jeńców ukraińskich na rosyjskich i rosyjskich na ukraińskich, o więzionych księżach, w tym dwóch ukraińskich redemptorystach oraz o tym, w jakich warunkach, przypominające sowieckie gułagi, przebywają ukraińscy jeńcy.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony: Bez przesady

2024-04-30 21:13

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Po co Jezus dał nam Maryję? Jak budować z Nią relację? Czy da się przesadzić w miłości do Matki Bożej? Tymi i innymi przemyśleniami dzieli się w swoim podcaście ks. Tomasz Podlewski. Zapraszamy do wysłuchania pierwszego odcinka "Podcastu umajonego".

CZYTAJ DALEJ

Europo, nie zatracaj swej tożsamości! 20. rocznica przyjęcia Polski do UE

2024-04-30 20:55

[ TEMATY ]

Unia Europejska

Europa

Karol Porwich/Niedziela

Kościół - a w szczególności Jan Paweł II - odegrał kluczową rolę w reintegracji Europy po okresie zimnej wojny jak również na rzecz wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Gdyby Papież Wojtyła na progu referendum akcesyjnego nie zwrócił się do do rodaków w słowach: „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej!” oraz nie tłumaczył, że „wejście w struktury Unii Europejskiej na równych prawach z innymi państwami, jest dla naszego narodu i bratnich narodów słowiańskich wyrazem dziejowej sprawiedliwości, a z drugiej strony może stanowić ubogacenie Europy”, być może historia potoczyłaby się inaczej. 1 maja mija 20. rocznica przyjęcia Polski do UE.

Papiestwo na rzecz pokoju - źródła współczesnej integracji europejskiej

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję