Reklama

Bp Mieczysław Jaworski (1930 - 2001)

Był darem dla diecezji

„Był darem dla diecezji” - to określenie bp. Mieczysława Jaworskiego (wypowiedziane przez bp. Kazimierza Ryczana w rozmowie z „Niedzielą”) dotyka istoty rzeczy. Żył pełnią kapłańskiego życia, obdarowywał sobą i rozdawał siebie. Tutaj, w Kielcach staje się po trosze legendą w najlepszym tego słowa znaczeniu. Niemal każdy z dorosłych mieszkańców miasta czy diecezji zetknął się z nim osobiście. Uczeń Włoszczowy, kleryk, wychowawca i wicerektor, proboszcz katedry, biskup. Opiekun internowanych, przyjaciel prawosławnych, obrońca krzyża, pielgrzym. Niewyczerpane źródło humoru i poezja Mickiewicza recytowana z pamięci. Kapłan - biskup - bliski wszystkim

Niedziela kielecka 5/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wątków z życia Biskupa Mieczysława jest tak wiele, że trudno wybrać, trudno zacząć. „Dziewczyno, jedno po drugim, a nie jedno przed drugim”, udzielił mi raz takiej lekcji. Często sobie te słowa powtarzam.

Pielgrzym do końca

Kochał, bez przesady, kielecką pielgrzymkę. To miłość miała zapewne swe korzenie w czasach, gdy jako wychowawca kleryków przemierzał z nimi Góry Świętokrzyskie i Tatry, skutecznie angażując kolejne roczniki przyszłych księży do tej formy wielbienia Boga w dziele stworzenia, przez trudy marszruty i bezpośredni kontakt z naturą.
Był wówczas, w latach 80. bodaj jednym z trzech polskich biskupów, którzy szli z diecezjalnymi pielgrzymkami na Jasną Górę. Jak nikt, podnosił religijną temperaturę tych rekolekcji w drodze, łagodził obyczaje, samą obecnością dyscyplinując zbytnią nieraz swobodę. To, że był z pielgrzymami, nawet poważnie już schorowany wystarczało, aby wciąż na nowo uświadamiać sobie: to pielgrzymka - nie wycieczka. - Wytrwajcie, Panu Bogu spodobało się zlać nas dla ochłody deszczem - wołał podczas Eucharystii na polanie gdzieś w okolicach Krasocina, a wtedy zawracali ci, którzy chcieli schronić się w lesie. Jeden z księży wspomina, jak wielkie wrażenie wywarł na nim widok Biskupa Mieczysława spożywającego obiad na plebanii, z miednicą pod stołem, w której Biskup moczył nogi okryte nie tyle bąblami, ile otwartymi, krwawiącymi ranami.
Jest rok 2001. „Moi kochani harcerze, znowu tutaj, znowu idziecie?” - w charakterystyczny sposób otworzył ramiona dawno niewidzianej grupie. Po wstępnych powitaniach, ktoś mówi, zupełnie szczerze: „Ależ świetnie Ksiądz Biskup wygląda”. „No, jeszcze nie umieram” - Biskup na to. Pan zabrał go na swój szlak w jakieś 3 tygodnie po tym spotkaniu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zawsze wychowawca

Lata z młodzieżą w Seminarium, lata katechizacji (jako wikariusz nawet po 40 godzin tygodniowo), setki rekolekcji w kraju i za granicą, lata kontaktów z drugim człowiekiem.
„W 1958 ks. bp Cz. Kaczmarek ogłosił swoją decyzję o mianowaniu mnie prefektem alumnów. Nie pomogły tłumaczenia, że zaledwie dwa lata wcześniej opuściłem Seminarium i jego obecni alumni są w większości moimi kolegami. Przyjąłem wolę biskupa wraz z jego błogosławieństwem (…). Rola wychowawcy przerażała. Postawa kolegów rozwiała jednak wewnętrzne opory. To właśnie starsi alumni, którzy mówili mi po imieniu, przedstawiali różne propozycje, przychodzili na rozmowy, pomagali. Czułem się ciągle jednym z nich, a jednocześnie miałem świadomość, że jestem im potrzebny i mogę pomóc. Ksiądz rektor Szafrański zaprowadził w diecezji zwyczaj dni seminaryjnych. Proponowałem te dni razem z kolegami, a nawet wspólnie omawialiśmy tematy homilii i wstępy liturgiczne do niedziel i świąt. Wyjazdy do parafii pozwalały poznawać diecezję oraz warunki ciężkiej często pracy duszpasterskiej (z wywiadu „Kocham Kościół” ks. Tadeusza Gaci z bp. Mieczysławem Jaworskim w: „Powołanie i służba. Księga jubileuszowa ku czci bp. Mieczysława Jaworskiego w 70. rocznicę urodzin”, Jedność, 2000).
Wychowywał słowem i przykładem. Może najbardziej w kierunku kształtowania empatii wobec drugiego człowieka i wzbudzania w ludziach postawy miłości. Sam nigdy nie odwrócił się od staruszki drepczącej przez kościół, nigdy nie opuścił żadnego łóżka podczas wizyt w szpitalu, w przedszkolu pogładził każdego malucha. Fakt, te spotkania Biskupa Mieczysława z wiernymi z różnych okazji zawsze bardzo się wydłużały, czy to w siarczysty mróz, czy w niemiłosierny upał. On się nie spieszył. Człowiek się liczył. Do historii przeszły tabuny znajomych i przyjaciół odwiedzających go na probostwie (gdy był proboszczem parafii katedralnej), czy w biskupim mieszkaniu przy ul. Czerwonego Krzyża. Tajemnicą Biskupa Mieczysława pozostało, jak on to wszystko godził.
Bodaj, czy nie najbardziej znana jego „lekcja wychowawcza” wiąże się ze słynną obroną krzyży we włoszczowskiej szkole, które to wydarzenie odbiło się echem w całym kraju.

Reklama

Jego Włoszczowa - wspomina ks. Tadeusz Gacia

- Biskup Mieczysław kochał Kielce i była to miłość odwzajemniona przez kielczan, ale miastem najserdeczniejszym dla niego (z całym szacunkiem dla Kielc, gdy proporcje mierzy się wielkością), była jednak Włoszczowa. Rodzinny dom na Podzamczu (choć nie urodził się we Włoszczowie), zabawy z braćmi, śmierć kilkorga z rodzeństwa, babcia, która uczyła go różańca i prowadziła za rękę do kościoła, akacje, które w czerwcu kwitły po drodze, procesja Bożego Ciała oglądana oczami dziecka, pierwsze lata szkoły powszechnej, potem początek wojny, tajne komplety, śmierć brata w Niemczech, „krwawa niedziela” podczas okupacji, później gimnazjum, Szare Szeregi i podziemna „Wolna Młodzież” rozbita przez UB, nazwiska i imiona nauczycieli i księży, drużyna harcerska, kościół parafialny, powołanie kapłańskie, wreszcie prymicje 24 czerwca 1956 r. zamykające ten pierwszy, dziecięcy i młodzieńczy, okres jego życia - to wszystko Włoszczowa. Ktoś powie: każdy ma dzieciństwo i jakieś strony rodzinne. Tak, ale gdy on o tym wszystkim mówił, w jego słowach znać było siłę uczucia. Choć i nie to jest ważne. Najważniejsze bowiem jest to, że ta jego bezpośredniość i łatwość w kontaktach z ludźmi, ciepło i wielkoduszność, i otwarte serce, czyli to, za co najbardziej ludzie garnęli się do niego i go kochali (aż po niezapomniany, niezwykły udział Kielc w jego pogrzebie) - to wszystko miało początek we Włoszczowie. Miarą rzeczy na całe życie każdego chyba człowieka stają się przecież najpierwsze wrażenia i uczucia. Jeśli Biskup Mieczysław był darem dla ludzi, dla Kielc, dla Kościoła kieleckiego, to tego, jak tym darem być, uczył się najpierw tam.
Potem, zwłaszcza gdy został biskupem, sam stał się „darem” dla Włoszczowy. Bywał w tym mieście, przynajmniej oficjalnie, kilkanaście razy w każdym roku. Były jednak trzy takie momenty czy pola, na których najpełniej dało się to zobaczyć. Najważniejszy moment to strajk młodzieży protestującej przeciwko zdjęciu krzyży w szkole w grudniu 1984 roku. Minie niebawem 25 lat od tego wydarzenia. Przyjdzie czas, aby o tym mówić więcej; dziś wystarczy powiedzieć, że rola, jaką Biskup Mieczysław odegrał podczas strajku i w niełatwym czasie po nim, jest nie do przecenienia. Tę rolę streszcza jeden obraz. Niedziela 16 grudnia tamtego właśnie roku. Biskup idzie na czele długiej procesji do kościoła - kilometr drogi ze szkoły. Młodzież opuszcza szkołę kończąc strajk, obok rodzice, bliscy, mieszkańcy miasta. Biskup Mieczysław woła w kazaniu: „Ducha nie gaście!”. A jest to przecież czas bardzo trudny, bezpieka rządzi wszędzie, we Włoszczowie także. Drugie pole włoszczowskiej miłości Biskupa Mieczysława to powołania kapłańskie - prawie trzydziestu księży wyświęconych podczas jego biskupiej służby. Ten okres jakby już się skończył… Bardzo to wymowne. I trzeci wreszcie moment, to zabieganie o koronację otoczonego czcią wiernych obrazu Matki Bożej. Mówił o tym w każdym prawie kazaniu, przypominał, zachęcał do modlitwy. I choć tej uroczystości nie doczekał, to jego największe pragnienie się spełniło, a z pewnością przyczyniła się do tego już jego modlitwa in communione sanctorum.
Włoszczowa, tak jak i Kielce, odwzajemniała jego uczucia. Ostatnim symbolicznym wyrazem miłości Włoszczowy do niego był przeogromny wieniec z wrzosów przywieziony przez delegację władz samorządowych, złożony na jego grobie. Wrzosy zebrano w podwłoszczowskim lesie.
Miasto, głosem swych pierwszych wolnych władz wybranych tuż po odzyskaniu niepodległości w 1990 r., obdarzyło go w roku 1994 godnością swego honorowego obywatela. Tak musiało się stać, ale przecież w istocie rzeczy jego obywatelem, i to najbardziej honorowym, był zawsze. Wrósł w krajobraz miasta tak bardzo, że pewno wielu nie zdziwiłoby, gdyby nagle dziś przeszedł się drogą, żeby zobaczyć stare drzewa, obok których, dzieckiem będąc, chodził od Podzamcza od Rynku; albo znów przemaszerował przez miasto, tak jak wtedy, podczas strajku, gdy zatrzymała go na jego rogatkach milicja i szedł (i to w fioletowej sutannie!), całą długą ul. Partyzantów do kościoła pieszo. Zresztą, podczas kazania na Mszy świętej dziękczynnej za 70 lat życia, w lutym 2001 r., w jednym z ostatnich wystąpień wygłoszonym we Włoszczowie, pełnym osobistych wspomnień, powiedział: „Duchowo nigdy stąd nie odszedłem”. I taki też napis widnieje we włoszczowskim kościele pod jego popiersiem: „Nigdy stąd nie odszedłem”.

Reklama

Z sercem na dłoni

Swojego czasu i wsparcia nie odmówił nikomu. Ze szczodrobliwości i dobrego serca katedralnego proboszcza, a potem biskupa, skwapliwie korzystało bardzo wielu. Gdy przyjaciele robili mu wyrzuty, że powinien bardziej kontrolować te odruchy serca, mawiał, że to problem nie jego, ale sumienia obdarowywanych. Bez żalu rozstawał się z upominkami, sobie nie zostawiał prawie nic. Petenci pukający na plebanię w katedrze wiedzieli, że będą wysłuchani i wspomożeni, a miejsca przy stole musiało zawsze wystarczyć. Olbrzymi obszar w niesieniu pomocy bp Jaworski zagospodarował w trudnych latach 80. Wspomina Wojciech Arczyński:
„Stan wojenny. Dość szybko w obozie internowanych na kieleckich Piaskach dowiedzieliśmy się, że nasze rodziny są pod jego opieką. Pomagał wszystkim, u wielu był, i co tu dużo mówić, nie tylko z dobrym słowem, ale jak było potrzeba, również z pieniędzmi. Na Piaskach Ksiądz Kapelan zjawił się w styczniu 1982, a później bywał wielokrotnie także jako biskup, aż do likwidacji obozu. Naszej przychylności zjednywać sobie nie musiał, ale dało się zauważyć, że obsługa więzienna traktowała go z widocznym szacunkiem. Zaczęło się chyba od tego, że ze wszystkimi klawiszami witał się przez podanie ręki (…). Był w czasie tych wizyt «chodzącą skrzynką pocztową» - jak sam siebie, śmiejąc się, nazywał. Nie wiem, ile listów (nazywaliśmy je grypsami) przeniósł w obie strony - zawsze docierały do adresatów. Po likwidacji obozu na Piaskach i wywiezieniu części kolegów w Bieszczady, do Załęża, Uherc i Łupkowa, organizował tam wyjazdy rodzinom i sam jeździł. Już jako biskup patronował Biskupiemu Komitetowi Pomocy, nad którego działalnością dyskretnie czuwał”.
A potem udzielał ślubów, chrzcił dzieci „Solidarnościowców”, troszczył się o ich nieuporządkowane (nieraz) życie sakramentalne i o to, aby nie pozostawali bez pracy. U siebie w mieszkaniu miał zawsze paczkę dobrej kawy, na wypadek odwiedzin „kawoszy” (czyli niemal wszystkich z „Solidarności”). Ileż godzin spędzili na dyskusjach o Polsce i życiu w ogóle: Michał Płoski, Stanisław Żak, Józef Płoskonka, Jerzy Stępień, Juliusz Braun i wielu, wielu innych. W tamtym czasie sytuuje się też szeroka dystrybucja czasopism kościelnych w parafii katedralnej oraz promocja kultury, np. w ramach Dni Kultury Chrześcijańskiej. Wspomina ks. Tadeusz Szlachta:
„Były spotkania z redaktorami pism katolickich, m.in. z Tadeuszem Żychiewiczem, Jerzym Turowiczem, występował zespół «Poznańskie Słowiki». Dzisiaj wydawać się to może normalne, ale w tamtych czasach było to czymś nowym (…). W każdej rozmowie z nami, wikariuszami pytał wprost o to, jak katechizujemy. Nie szczędził wsparcia nauczaniu poprzez pomoc w zakupie materiałów do katechezy. Trzeba pamiętać, że wówczas połowa szkół średnich znajdowała się na terytorium parafii katedralnej (…)”.

Reklama

Z pierwszej linii duszpasterskiej

W ramach pomocy bezrobotnym „Solidarnościowcom” bp Jaworski zatrudnił w latach 1985-89 Michała Płoskiego, jako swojego sekretarza. Należało do niego porządkowanie obfitej korespondencji Biskupa i równie obfitego - „twórczego bałaganu” biskupiego biurka. Wspomina M. Płoski:
- Dla Niego Kościół, społeczność miasta i regionu to byli konkretni ludzie, wśród których żył, których znał, i którym chciał służyć jako kapłan. To był Biskup pierwszej linii duszpasterskiej - zawsze przede wszystkim chciał być z ludźmi. Choć wykładał w Seminarium teologię moralną (i jak wiem, robił to doskonale), nie był typem naukowca, ale praktykiem. Na pierwszym miejscu zawsze rozmowa i konfesjonał, postawa wobec bieżących problemów i homilie; na drugim planie - teoretyczna refleksja; sprawy administracyjne w instytucji Kościoła - na trzecim.
Wspólnie z Michałem Płoskim próbujemy wypunktować może mniej znane fakty z życia Biskupa Mieczysława.
Był odpowiedzialny w Episkopacie za sprawy kobiet, jako przewodniczący specjalnej podkomisji. W zarysie chodziło o to, aby w diecezjach upowszechniać posoborowe myślenie o roli kobiet w Kościele, społeczeństwie, rodzinie. Owocna bywała współpraca z niemieckim odpowiednikiem polskiej komisji oraz sesje naukowe łączone z rekolekcjami w Nałęczowie, co w sumie składało się na tygodnie twórczej, warsztatowej pracy.
Biskup Mieczysław miał swoje ulubione postaci w historii Kościoła, ale bodaj najbardziej ulubioną (wręcz „zaczytaną”, inspirującą homilie i rekolekcje) był Jan XXIII. Niektórzy dopatrywali się podobieństw - w kontaktowości, poczuciu humoru, a nawet … tuszy, która była nieustannym przedmiotem autoironii bp. Jaworskiego - „biskupa cienkiego” - jak o sobie, wykorzystując wszelkie możliwe rymy, mawiał. Z jego dowcipów śmiał się Jan Paweł II i wszyscy, którzy zetknęli się z pomocniczym biskupem Kielc.
Oto jedna z anegdot. W czasie pobytu w Paryżu Biskup Mieczysław został zaproszony do koncelebry z kard. Lustigerem w katedrze Notre Dame. W zakrystii nastąpiła mała konsternacja, bo trudno było znaleźć odpowiednio obszerną albę dla Księdza Biskupa.
Kard. Lustiger: - O, Ksiądz Biskup bardzo dobrze wygląda…
Bp Mieczysław: - Na kolejne stulecie kieleckiej diecezji mam zamiar osiągnąć 100 kg.
Kard. Lustiger: - Ileż jeszcze Księdzu Biskupowi brakuje?
Bp Mieczysław: - Eminencja nie pyta, ile mam stracić?!

Reklama

Z duchem ekumenizmu

Spotkania o charakterze ekumenicznym nie były wtedy, świeżo po Soborze, czymś tak oczywistym. W 1973 r. ksiądz wicerektor M. Jaworski zadbał o zorganizowanie I Tygodnia Ekumenicznego w Kielcach, z jego inspiracji powstało także kleryckie koło ekumeniczne. W swoim mieszkaniu Biskup Mieczysław miał ikonę Matki Boskiej Kazańskiej - prezent od ks. Jakuba Solara, proboszcza parafii prawosławnej w Kielcach w latach 1961-84. Byli przyjaciółmi. Na ile ta bliskość i wzajemna osobista troska legły u źródeł raczkującego w Kielcach ekumenizmu, nie wiadomo… Faktem jest, że to dzięki Księdzu Wicerektorowi klerycy Seminarium uczestniczyli w uporządkowaniu cmentarza prawosławnego, a gdy ks. Solar zmarł, w kondukcie szło wielu księży katolickich. Bp Jaworski był także pierwszym hierarchą, który 4 lipca 1981 r. odprawił Mszę św. w intencji ofiar pogromu Żydów w Kielcach (była to zarazem Eucharystia za pomyślne obrady zjazdu świętokrzyskiej „Solidarności”).
Gdy zmarł, w wieku zaledwie 71 lat, żałoba ogarnęła Kielce i Kielecczyznę. Był bliski i kochany. Nasz. Pogrzeb Biskupa Mieczysława stał się manifestacją dziękczynną kielczan i mieszkańców diecezji za te lata dla Kościoła kieleckiego, dla nas.

(Niektóre cytaty pochodzą z „Księgi jubileuszowej ku czci bp. Mieczysława Jaworskiego w 70. rocznicę urodzin”, Wydawnictwo „Jedność” Kielce 2000)

BP MIECZYSŁAW JAWORSKI
Urodził się 29 lipca 1930 r. w Morawicy w rodzinie Jana i Stanisławy. Dzieciństwo i młodość spędził we Włoszczowie. Szkołę podstawową ukończył we Włoszczowie, Gimnazjum i Liceum św. Stanisława Kostki - w Kielcach (choć powrócił do Włoszczowy, aby kontynuować szkołę średnią, nie ukończył jej, gdyż przeciwstawił się nakazowi zdjęcia krzyża ze ściany). Po maturze (1950) wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego. Święcenia prezbiteratu przyjął w 1956 r. z rąk bp. F. Sonika. Przez 2 lata pracował jako wikariusz w par. Niepokalanego Serca NMP w Kielcach, a w 1958 r. objął funkcję prefekta ds. wychowania w WSD w Kielcach. W 1960 r. ks. Jaworski został skierowany na studia z teologii moralnej w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Po uzyskaniu stopnia magistra licencjata teologii ks. Mieczysław rozpoczął kurs doktorancki w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, jednak ponownie został odwołany do kieleckiego Seminarium - bp J. Jaroszewicz mianował go prefektem ds. wychowania i wykładowcą teologii moralnej. W 1968 r. został wicerektorem Seminarium, którą to funkcję sprawował przez 11 lat. Do 1995 r. wykładał teologię moralną w WSD. W 1979 r. został proboszczem parafii katedralnej w Kielcach. 10 maja 1982 r. Jan Paweł II mianował ks. kan. Mieczysława Jaworskiego biskupem tytularnym Rapidum i pomocniczym ówczesnego ordynariusza kieleckiego bp. Stanisława Szymeckiego. Bp Jaworski zmarł 19 sierpnia 2001 r. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rzym: Dwaj proboszczowie z archidiecezji łódzkiej biorą udział w spotkaniu Proboszczowie dla Synodu

2024-04-30 18:44

[ TEMATY ]

synod

proboszcz

archidiecezja.lodzka.pl

„Od wczoraj w podrzymskim Sacrofano trwa trzydniowe spotkanie, na które Ojciec Święty Franciszek zaprosił do Rzymu ponad 300 proboszczów z całego świata, aby wymienili się swoimi doświadczeniami Kościoła ewangelizacji i przeżywania wiary” - relacjonuje ks. Kamiński z archidiecezji łódzkiej.

Wśród setek duchownych z całego świata w spotkaniu dla proboszczów jest dwóch reprezentantów z archidiecezji łódzkiej: ks. kan. Wiesław Kamiński proboszcz parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łodzi oraz ks. Bogusław Jargan proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Rogowie

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Bolesna Królowa Polski. 174. rocznica objawień Matki Bożej Licheńskiej

2024-04-30 20:50

[ TEMATY ]

Licheń

Sanktuarium M.B. w Licheniu

Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Temu właśnie człowiekowi objawiła się trzykrotnie Matka Boża ze znanego mu grąblińskiego wizerunku.

MARYJA I PASTERZ MIKOŁAJ

<...> Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Znający go osobiście literat Julian Wieniawski tak pisał o nim: „Był to człowiek wielkiej zacności i dziwnej u chłopów słodyczy. Bieluchny jak gołąb, pamiętał dawne przedrewolucyjne czasy. Pamiętał parę generacji dziedziców i rodowody niemal wszystkich chłopskich rodzin we wsi. Żył pobożnie i przykładnie, od karczmy stronił, w plotki się nie bawił, przeciwnie – siał dookoła siebie zgodę, spokój i miłość bliźniego”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję